Dwadzieścia lat temu upadła Bawełna, jeden z największych ówczesnych zakładów przemysłowych w mieście. Bezrobocie dotknęło kilka tysięcy osób. Niektórym brakowało nawet na chleb. - Wiele rodzin znalazło się w bardzo trudnej sytuacji - wspomina ksiądz Zygmunt Czepirski, prezes Towarzystwa Pomocy św. Brata Alberta. - Wraz z Józefem Tarniowym, szefa urzędu pracy oraz Jadwigą Szkopińską, szefową PCK postanowiliśmy założyć stołówkę charytatywną, żeby wesprzeć bezrobotnych. No i 25 lutego 1990 roku otworzyliśmy stołówkę w dawnym barze Murzynek przy ul. Podchorążych.
Pomieszczenie udostępniło miasto. Na początku placówka działała pod patronatem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. Potem przeszła pod Towarzystwo Pomocy św. Brata Alberta, które powstało rok później. I tak jest do dziś.
Pomogli hojni ludzie
Początkowo posiłki gotowano w kuchni szkoły podstawowej nr 1 i dowożono w termosach do dawnego baru. Później stołówkę przeniesiono do filii Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przy ul. Okrzei, gdzie mieści się do dziś. A od tamtej pory posiłki przygotowywane są w kuchni domu samotnej matki.
Przez wiele lat stołówka charytatywna funkcjonowała dzięki hojności żarskich piekarzy, masarzy i rolników, którzy oferowali bezpłatne chleb, mięso i warzywa. Przez ostatnie lata w coraz większym stopniu przedsięwzięcie finansują miasto, a także powiat i marszałek lubuski. - Bez tych dotacji stołówka nie przetrwałaby. Podobne placówki w regionie już padły - dodaje ks. Czepirski.
300 porcji dziennie
- Dzięki Bogu, że mamy tą stołówkę. Mogę dać dzieciom chociaż gorącą zupę z wkładką. To czasami jedyny posiłek w ciągu dnia - mówi bezrobotna kobieta, która przy nas bierze zupę na wynos. Nazwiska nie podaje, jak większość klientów tej placówki. Nie chcą obnosić się ze swoimi problemami.
Stołówka czynna jest codziennie. Posiłki - zupy i kawałek kiełbasy przygotowują kucharki - Teresa Moskwa i Wiesława Karczewska. Kiedy otwierano stołówkę, przygotowywano 150 porcji zup, teraz ponad dwa razy więcej. - Głodnych przybywa - mówi T. Moskwa. - Po darmową zupę coraz częściej przychodzą bezdomni młodzi ludzie.
Kucharka opowiada, że klienci stołówki potrafią czasami wybrzydzać. Największe wzięcie mają barszcz czerwony, grochówka, zupa fasolowa, a także pomidorowa. Nie wszystkim smakuje natomiast barszcz biały, albo grzybowa. Dziś na urodziny stołówki kucharka przygotowuje właśnie barszcz biały z kiełbasą. Kucharka zapewnia, że wraz z koleżanką stara się, żeby zupy nie powtarzały się w tygodniu.
Klienci kuchni charytatywnej dostają talony z opieki społecznej. Na ich podstawie odbierają posiłki. - Ale zdarza się, że przyjdzie ktoś prosto z ulicy, bez skierowania. I też dostaje zupę, nikogo nie zostawiamy głodnego - zapewnia T. Moskwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?