- Pamiętam, jak cała sytuacja z Draweksem wypłynęła, to wtedy szef do mnie zadzwonił i mówił, żebym się nie przyznawał, żebym szedł w zaparte. Powiedziałem mu wtedy, że będę za nim, ale poszedłem inną drogą - mówił we wtorek 20 października w sądzie Robert K. Przyznał się już jednak do winy, poddał dobrowolnie karze w zawieszeniu, a w sądzie opowiadał jak - z jego perspektywy - wyglądał cały proceder.
42-latek jest kluczowym świadkiem w sprawie wyłudzenia przez firmę Drawex 5,3 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Miał tego dokonać m.in. Krzysztof B., szef firmy i znany filantrop (na jednej z aukcji charytatywnych potrafił wylicytować słoik musztardy za 4 tys. zł!). Na ławie oskarżonych siedzi on m.in. z Ewą M. (księgową firmy) oraz Genowefą J. (kadrową). Pieniądze były wyłudzane m.in. dzięki fikcyjnemu zatrudnianiu...
Więcej w papierowym wydaniu "GL" w środę 21 października.
Przeczytaj także: Afera w Draweksie. Krzysztof B. usłyszał 97 zarzutów w sprawie wyłudzenia 5,3 mln zł
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?