Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świetny początek, fatalny koniec. Porażka koszykarzy Stelmetu Enei BC w Ostrowie ze Stalą

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
- Panowie, nie tak! - zdaje się mówić trener Andrej Urlep
- Panowie, nie tak! - zdaje się mówić trener Andrej Urlep Mariusz Kapała
Zielonogórzanie przegrali w Ostrowie Wkp ze Slam Stalą

BM Slam Stal Ostrów Wlkp. - Stelmet Enea Zielona Góra 78:70 (10:26, 22:15, 25:9, 21:20)
BM Slam Stal: Johnson 10. Kostrzewski 9, Skifić 9 (1), Łukasiak 4 oraz: Marković 19 (1), Chyliński 9 (2), Carter 8 (1), Surmacz 7 (1), Ochońko 3 (1).
Stelmet Enea BC: Savović 13 (2), Koszarek 13 (1), Dragicević 9, Kelati 6 (2), Zamojski 6 oraz: Florence 11 (1), Gecevicius 8 (2), Hrycaniuk i Muric po 2, Matczak i Mokros po 0.

.Gdyby ten mecz zakończył się po pierwszej kwarcie moglibyśmy tylko chwalić zielogórzan i mówić, że chcą zerwać z niedobrą tradycją oddawania pola rywalom od początku spotkania. Zielonogórzanie zaczęli od punktów Vladimira Dragicevicia, potem wprawdzie wyrównał Mateusz Kostrzewski, ale następne minuty były w naszym wykonaniu znakomite. Trafialiśmy, zbieraliśmy, przechytywaliśmy piłki. W efekcie Stal była bezradna. Pokazuje to rosnąca przewaga zielonogórzan - 11:4 w 5 min, do 25:8 w 9 min. W drugiej kwarcie, choć gospodarze trochę się pozbierali (od razu dwie celne trójki Bartosza Surmacza i Tomasza Ochońki) to jednak kontrolowaliśmy sytuację. Nie było to już takie spektakularne prowadzenie, ale utrzymywaliśmy solidną przewagę. Bardzo dobrze grał Czarnogórzec Boris Savović i to po jego trafieniu zespoły schodziły na przerwę przy dziewięcipunktowym prowadzeniu naszych - 41:32.
Było pewne, że w szatni Stali dojdzie do poważnych rozmów i ekipa gospodarzy poprawi się w obronie i wyjdzie na zielonogórzan z bardziej agresywnym nastawieniem. Liczyliśmy jednak, że Stelmet potrafi na to odpowiedzieć. Niestety, wystarczył mocniejszy nacisk miejscowych, poprawa ich skuteczności by nasi znaleźli się w totalnym odwrocie. Wystarczy tylko wspomnieć, że w 24 min, po osobistym Przemysława Zamojskiego wygrywaliśmy 44:38. Potem zaliczyliśmy kilka minut totalnej słabości i po trafieniu Nikoli Markovicia (swoja drogą szkoda, że w Stelmecie zrezygnowano z usług Serba) po zaledwie minucie było 47:44, a więc w ciągu 60 sekund Stal zdobyła 11 punktów, my zero!
W taki sposób gospodarze wrócili do tego meczu. Potem zaczęli nam odjeżdża, a Stelmet w niczym nie przypominał ekipy z pierwszej połowy. Trzecią kwartę skończyliśmy przy prowadzeniu gospodarzy 57:50. W czwartej kwarcie nasz zespół zdobył się na zryw, kiedy od stanu 60:51 dla Stali po trzech ekpresowych trójkach (Łukasz Koszarek i dwa razy Martynas Gecevicius) wyszliśmy na prowadzenie 64:63. Wydawało się że teraz damy radę. Niestety, jak szybko błysnęliśmy, tak błyskawicznie zgasliśmy. Końcówka w naszym wykonaniu była znów słaba. Błędy, niezrozumienie, straty. Stal wszystko to skrzętnie wykorzystała i odniosła zwycięstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska