Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczeniaki czekają w zbąszyńskim przytulisku dla psów

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
- Te cztery szczeniaki urodziły się już tutaj, w przytulisku - mówi Lesław Matuszczak. - Teraz czekają na życzliwych ludzi
- Te cztery szczeniaki urodziły się już tutaj, w przytulisku - mówi Lesław Matuszczak. - Teraz czekają na życzliwych ludzi fot. Paweł Janczaruk
W przytulisku dla bezdomnych psów w Zbąszyniu czekają na życzliwych ludzi cztery szczeniaki. Wcześniej jednego adoptował już pan Filip i podarował swojej dziewczynie. Kto następny?

- Adopcja psa jest bardzo łatwa - Filip Matychowiak opowiada, w jaki sposób zaadoptował jednego z pięciu szczeniaków urodzonych przez sukę, która niedawno trafiła do przytuliska. - Idzie się do urzędu miejskiego, gdzie trzeba wypełnić tylko jedną kartę i z nią jedzie się do przytuliska, i wybiera psa. Nie ma nawet opłat, przeciwnie, gmina wcześniej zapłaciła weterynarzowi za odrobaczenie szczeniaków.

Jedziemy na składowisko śmieci, gdzie kilka lat temu zbudowano przytulisko. Znalezione i błąkające się po mieście czy wsiach bezpańskie psy mają tu coś w rodzaju zastępczego domu. Opiekuje się nimi pracownik gospodarki komunalnej nadzorujący składowisko odpadów.

- Nie wiem, ile lat to istnieje, ale na pewno jest potrzebne - uważa Lesław Matuszczak i prowadzi do solidnych murowanych i zadaszonych boksów z dodatkowymi zamkniętymi legowiskami: - Obecnie mamy pięć psów, dwie suki, dwa psy i tę rodzinkę - sukę z czwórką szczeniaków.

Warto wziąć szczeniaka

Maluchy czekają na swego pana...
(fot. fot. Paweł Janczaruk)

Psy zostały złapane przez pracowników gospodarki komunalnej po zgłoszeniach mieszkańców gminy, że tułają się bez opieki. Zawsze bada je weterynarz finansowany przez samorząd, gmina także płaci za karmę. Koszty utrzymania nie są zbyt wielkie, około 5 tys. zł rocznie, za to pożytek ogromny.

- Przyjęliśmy tę zasadę działania, gdyż w najbliższej okolicy nie ma profesjonalnych schronisk, najbliższe są w Poznaniu i Zielonej Górze - wykłada Marek Orzechowski z ratusza, któremu podlega m.in. przytulisko. Placówka, jeśli tak ją można to nazwać, funkcjonuje trochę na nieformalnych zasadach, ale na szczęście nikt z tego nie robi problemu. Chyba nawet stosowne służby nadzorcze patrzą na tę działalność życzliwym okiem.

- Przytulisko naprawdę ma sens, bo pamiętam wcześniej błąkające się po mieście psy - dodaje F. Matychowiak. Szczeniaka, którego adoptował podarował swojej dziewczynie. Psiak otrzymał imię Savo. - O, właśnie liże mi rękę - cieszy się pan Filip.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska