MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szczerze o wypadkach

Redakcja
Nieszczęścia w komunikacji kołowej. Temat, którego wszędzie pełno, we wszystkich mediach.

Nawoływanie do rozsądku, rozbudzanie wrażliwości - starania jakby daremne. Tymczasem - istnieje prawie klasa społeczna, która z takiego niezmiennego stanu rzeczy czerpie profity. Niby niewinnie, realizowane pod parasolem dobrych (autentycznie) intencji.

Od dziesięcioleci policja drogowa karze mandatami za nadmierną szybkość (coraz częściej pomagając sobie osławionymi wideoradarami), za usterki techniczne w pojazdach, za nieprzestrzeganie przepisów. Dzięki temu na drogach jest bezpieczniej, ale w sumie - jakby ciągle tak samo. Tragediom w ruchu kołowym najbardziej winnych uznaje się kierowców. Że popełniają błędy podczas parkowania, że nieostrożnie wyprzedzają, że przekraczają prędkość dozwoloną w terenie zabudowanym i w ogóle - prędkość, że siadają przy kierownicy po spożyciu alkoholu (mówi się coraz częściej o karaniu pasażerów jadących z kierowcą "promilowym"; mieliby przed wejściem do auta alkomatem sprawdzać kogoś, kto z grzeczności chce im pomóc?). Niejednokrotnie przyczynę wypadku widzi się w głupocie, braku wyobraźni u osoby siedzącej za kółkiem. Od niedawna "instrumentalnie" traktuje się krzyże stawiane w miejscach śmiertelnych wypadków. W powyższych uwagach jest dużo prawdy; lecz nie cała prawda.

By dobić kierowców, wykorzystać ich finansowo podnosi się ceny zdobycia prawa jazdy. Równocześnie podwyższa się wymagania egzaminacyjne, "żeby jedno do drugiego pasowało…". Może tysiąc godzin szkolenia kandydatów na kierowców? Egzamin na prawo jazdy to bardzo "wielostronne" przeżycie. Pomyłki popełniane wtedy nie muszą oznaczać, że egzaminowany w praktycznym używaniu samochodu będzie takowe błędy popełniał. Istnieją może badania potwierdzające, iż podchodzący kilka razy do egzaminu przez dalsze lata, statystycznie, zachowują się na drodze bardziej "kryminogennie"? Jak na problem nie patrzeć, o czym już było wyżej, największą, czy nawet wyłączną winę za tragedie drogowe kładzie się na kierowców. Pomijam tu aspekt działań prawnych, też z pogranicza komunikacji, poddających obywateli zmotoryzowanych szczególnej kontroli, rejestracji.

Tylko "samochody pozostają niewinne". Albo inaczej - bez winy pozostają koncerny produkujące auta. Same zarabiają krocie i umożliwiają czerpanie korzyści finansowych władzom państwowym (np. różne podatki, grzywny). A wystarczyłoby, dla poprawy komunikacyjnego, drogowego bezpieczeństwa standardowe montowanie w samochodach urządzeń zapobiegających przekraczaniu szybkości bądź uniemożliwiających nietrzeźwemu kierowcy uruchomienie samochodu. Technicznie - kłopot niewielki. Tylko takie novum osłabiłoby sprzedaż. Pisanie o tym, to pisanie na Berdyczów. Herkulesowi można…

STANISŁAW TUROWSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska