Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześć grzechów Falubazu. Dlaczego żużlowcy z Zielonej Góry przegrywają?

(eska, vp)
Dlaczego żużlowcy z Zielonej Góry przegrywają?
Dlaczego żużlowcy z Zielonej Góry przegrywają? fot. Paweł Wańczko
Dziesięć meczów, sześć punktów i siedem porażek, w tym kilka kompromitujących. Tak wygląda obecnie sezon w wykonaniu zielonogórzan. Co jest przyczyną tak słabej postawy drużyny?

1. Zbyt długie świętowanie. Każdy sukces trzeba uczcić. Obowiązkowo. Ale też trzeba wiedzieć, kiedy przestać i ostro wziąć się do roboty. Falubazowi tego wyczucia zabrakło. Świętowanie złotego medalu drużynowych mistrzostw Polski trwało i trwało (a jednemu żużlowcowi tak bardzo weszło w krew, że trwa do dziś). Były wizyty w każdym możliwym miejscu, dziennikarze dostawali zaproszenia, żeby napisać o kulaniu w kręgielni, pławieniu się w jacuzzi. A trzeba było pracować przy sprzęcie i nad kondycją.

2. Klątwa pierwszego łuku. O remoncie stadionu można by napisać książkę. Miał się zakończyć... W kwietniu? Kto dziś pamięta termin, który słynna firma Alstal co chwilę przesuwała. W efekcie Falubaz musiał trenować u życzliwych kolegów w Rawiczu. A to nie to samo, co harce na własnym obiekcie. Głośna była historia, gdy kapitan "PePe" wrócił ze Szwecji i chciał sprawdzić sprzęt przy W69. Nie mógł, bo na pierwszym łuku stała sobie w najlepsze... betoniarka. A tydzień temu był tam przepiękny tartak.

3. Brak treningów. "Zacznij trenować, Falubaz musi panować!" - tak po przegranym meczu we Wrocławiu skandowali zielonogórscy kibice. I mają rację. W tym roku żużlowcy rzadko wyjeżdżali na tor przy ul. Wrocławskiej. Często też tłumaczyli, że przed meczami u siebie nie warto trenować, ponieważ nawierzchnia na mecz przygotowywana jest inaczej niż na treningi. To ich zdaniem było przyczyną słabych występów. Trochę dziwne to tłumaczenie. Zwłaszcza w przypadku doświadczonych zawodników, którzy już z niejednego pieca chleb jedli.

4. Problemy ze sprzętem. To chyba największa bolączka zielonogórskich żużlowców. Piotr Protasiewicz i Greg Hancock mają je chyba już za sobą. Szkoda tylko, że tak późno. Ale Rafał Dobrucki i Fredrik Lindgren nadal są w lesie. "Fredkowi" zmiana jawy na GM chyba nie wyszła na dobre, co widać nie tylko w lidze polskiej, ale również w Grand Prix. Z kolei Grzegorz Zengota boleśnie odczuwa pierwszy sezon w gronie seniorów. Widać też, że "Zengi" niczego nowego się nauczył. Na torach, gdzie decyduje start idzie mu nieźle, ale tam, gdzie trzeba już powalczyć na dystansie, jest po prostu słaby.

5. Przekonanie, że gorzej już być nie może. Takie słowa słyszeliśmy niemal po każdym przegranym meczu w tym sezonie. Zawodnicy i trener powtarzali je jak mantrę. Widocznie byli głęboko przekonani, że zła passa kiedyś musi się skończyć i nastąpi to właśnie teraz. A następny mecz wygrają nawet na rowerach. Jak było potem, wiedzieliśmy wszyscy. Dostaliśmy w pałę i tyle. A najbardziej bolało w domu.

6. Coraz gorsza atmosfera. Jak nie idzie, to nie idzie. Najpierw szlag trafił wyniki, a później atmosferę w zespole. Tydzień temu we Wrocławiu dowiedzieliśmy się, że w trakcie meczu prezes wysłał trenerowi SMS, żeby nie wstawiał rezerw taktycznych, bo szkoda pieniędzy. A za chwilę Zengota skrytykował Protasiewicza, że ten dwa razy wywiózł go pod bandę. Akcję widział szkoleniowiec i zwrócił uwagę kapitanowi. Powinien podpowiedzieć też Hancockowi, by pilotował Patryka Dudka. Jazda parą się kłania.

KOMENTARZE

W tym kotle zaczyna kipieć

To, że w Falubazie źle się dzieje, widać gołym okiem. A jeszcze bardziej widać, gdy wejdzie się głębiej, na przykład do parku maszyn po meczu we Wrocławiu, posłucha żużlowców i trenera. W tym kotle zaczyna kipieć. Trzeba natychmiast zmniejszyć ogień, a najlepiej ugasić całe palenisko. W tym momencie zgadzam się z Piotrem Żytą, który mówi, że nieuniknione jest spotkanie z prezesem i żużlowcami, na którym każdy po męsku wygarnie, co mu leży na wątrobie. I to jak najszybciej, póki jeszcze można cokolwiek uratować. Żeby nie dopuścić do sytuacji, że trzeba będzie ratować ekstraligę.
Szymon Kozica

Żeby tylko nie spadli z ligi

Problemy ze sprzętem, brak treningów, źle przygotowany tor - to tylko niektóre przyczyny fatalnej postawy Falubazu. Inną sprawą jest to, że co niektórzy panowie - działacze są zdania, że nie ma co się wytężać, bo liczą się tylko play offy. Zająć piąte miejsce, trafić na Gorzów i będzie z OK. Niejeden już kalkulował i się przeliczył. Oby tylko podobnego zdania nie byli żużlowcy. Bo wtedy za miesiąc skończą się atrakcje i zaczną wakacje. Albo co gorsza, przyjdzie walczyć o utrzymanie. Falubaz już nie jeden raz pokazał, że jest drużyną z charakterem i potrafi podnieść się z kolan. Oby potwierdził to również w tym roku.
Paweł Wańczko

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska