Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szisza i kobra w beduińskiej wiosce (zdjęcia)

Dariusz Brożek
Przewodnik Amal postanowił zaimponować nam odwagą. Podszedł do terrarium i złożył pocałunek na szybie na wysokości głowy gada.
Przewodnik Amal postanowił zaimponować nam odwagą. Podszedł do terrarium i złożył pocałunek na szybie na wysokości głowy gada. Dariusz Brożek
Pocałunek kobry to jedna z atrakcji wizyty w osadzie ludzi pustyni. Radzimy jednak całować groźnego gada przez szybę. Na turystów czeka tam fajka wodna, przyśpieszony kurs tkactwa i przejażdżka wielbłądem.
Egipska tancerka brzucha

Z wizytą u Beduinów

Echa zamieszek w Kairze nie docierają do popularnych egipskich kurortów Sharm el Sheikh i Hurghada, gdzie wypoczywają tłumy turystów z Europy. W tym również z Polski. Po październikowych starciach Koptów z wojskiem i służbami bezpieczeństwa na ulicach jest więcej patroli, co nie przeszkadza jednak naszym rodakom w wypoczynku. Nurkują, podziwiają rafę koralową oraz Sfinksa i piramidy w Gizie, jeżdżą na wycieczki do kompleksu świątyń i Doliny Królów w dawnych Tebach.

Kolejną atrakcją podczas wczasów w Egipcie są wyprawy na pustynię. Ich żelaznym punktem są wizyty w beduińskiej wiosce. Czego możemy się tam spodziewać? Beduini witają gości sziszą, czyli fajką wodną, popularną we wszystkich krajach arabskich. - Wyznawcy Allacha nie piją alkoholu, ale za to wielu z nich kopci jak lokomotywy. Dawniej palili w tych fajkach środki odurzające. Teraz używa się różnych gatunków aromatyzowanego tytoniu. Jednym z najbardziej popularnych jest tytoń jabłkowy - opowiada rezydentka naszego biura Monika.

Większość uczestników naszej wyprawy nie pali papierosów, ale prawie wszyscy siadają przy sziszach i zaciągają się aromatycznym dymem. Ustniki są wymienne, dym filtrowany jest przez wodę bulgocącą w pojemniku na dole fajki. Zakryta kwefem kobieta przynosi nam czarki z parującym naparem. To orzeźwiająca herbata miętowa. Wyśmienita.

Kobra za szkłem

Żelaznym punktem wizyty w beduińskiej wiosce jest przejażdżka wielbłądami.
Żelaznym punktem wizyty w beduińskiej wiosce jest przejażdżka wielbłądami. Dariusz Brożek

Beduinka przy pieczeniu placków
(fot. Dariusz Brożek)

W wielu wioskach są terraria z egzotycznymi płazami i gadami. Możemy tam zobaczyć m.in. kobry egipskie, nazywane wężami Kleopatry. W starożytności były symbolem władzy faraonów. Mają do trzech metrów długości, należą do najbardziej jadowitych węży na świecie. Przewodnik Amal postanowił zaimponować nam odwagą. Podszedł do terrarium i złożył pocałunek na szybie na wysokości głowy gada. Potem ze śmiechem zapewniał, że szkło jest bardzo grube i wytrzymało już wiele ataków jadowitych węży.

W sąsiednim budynku przy drewnianym krośnie zastaliśmy Jusufa. Pomagał mu kilkuletni syn. Tłumaczy, że tkactwo to poważna sprawa. Dlatego zajmują się nim mężczyźni. Beduin proponuje nam zakup utkanych przez siebie makat i torebek. Wzornictwo nie ma nic wspólnego z lokalnymi tradycjami. Makaty zdobią piramidy i wielbłądy, które - jak zauważa Monika - dobrze świadczą o handlowej smykałce Beduina.

Żona Jusufa piekła w tym czasie placki. Ciasto wyrabiała kucając przy drewnianym blacie rozstawionym na kamieniach. Podpłomyki pieką się na metalowej płycie zamontowanej nad paleniskiem. Beduinka zręcznie obraca je drewnianą chochlą. Dodaje farsz z twarogu i jakiegoś zielska, po czym częstuje gości. Zgodnie z tradycją, zaczyna od mężczyzn. I pokazuje ręką na drewnianą miseczkę na napiwki.

Kwefy na głowach, zero alkoholu

Przed budynkiem ubrana na czarno kobieta mieli ziarno w kamiennym żarnie. Wszystkie Beduinki noszą tradycyjne szaty zakrywające całe ciało. Suknie to gelabije, głowy okrywają czarczafami, nazywanymi też kwefami. Obcy nie mają prawa zobaczyć ich twarzy. Ortodoksyjnym zasadom hołduje wiele Egipcjanek. Nawet w centrum Kairu można spotkać zakwefione kobiety. Młodsze i lepiej wykształcone noszą tylko chusty.

Kolejne egipskie tabu to alkohol. W sklepach nie ma nawet piwa, nie mówiąc już o silniejszych trunkach. Możemy je kupić w sklepach wolnocłowych na lotniskach, albo w hotelach. Dlatego wielu turystów wybiera opcję all inclusive, dzięki której mogą do woli korzystać z lokalnych trunków w hotelowych barach czynnych zazwyczaj od 10,00 do 23.00.

Taniec brzucha po rajdzie

Żelaznym punktem wizyty w beduińskiej wiosce jest przejażdżka wielbłądami.
(fot. Dariusz Brożek )

Zwiedzanie beduińskich wiosek często jest połączone z rajdami po pustyni. Turyści mają do wyboru wielbłądy oraz różne rodzaje pojazdów. Wycieczki na wielbłądach są zazwyczaj krótkie. Trwają kilkanaście minut, kroczące dostojnie czworonogi prowadzą kobiety lub dzieci. Niekiedy zwierzaki są złośliwe. Potrafią np. przechylić się do przodu, lub naglę paść na kolana. Nieostrożny pasażer - np. zajęty filmowaniem lub robieniem zdjęć - koziołkuje wtedy do przodu.

Panom ciśnienie podnoszą przejażdżki quadami, terenowymi jeepami lub przypominającymi gokarty samochodami. Moja grupa szarżowała nimi po bezdrożach kamienistej pustyni przez bite dwie godziny. Wpierw testowaliśmy quady, potem przesiedliśmy się na samochody. W czasie takiej wycieczki warto zasłonić twarz chustą i założyć okulary.

Ostatnim akordem wycieczki po pustyni jest wizyta w kompleksie turystycznym. Główną atrakcją jest taniec brzucha. Wpierw na scenie pląsa kobieta, potem panie witają brawami tancerza, który z oszałamiającą prędkością wiruje wokół własnej osi. Prezentuje taniec Derwiszów. - Tancerze-mężczyźni zarabiają znacznie więcej niż uprawiające ten zawód kobiety - mówi Monika.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska