Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szósta wygrana Orłów

(dob)
Radość graczy Orła z udanej akcji. Od lewej: Przemysław Lach, libero Krystian Pachliński, Maciej Fijałek, Michał Lach i Krzysztof Hajbowicz.
Radość graczy Orła z udanej akcji. Od lewej: Przemysław Lach, libero Krystian Pachliński, Maciej Fijałek, Michał Lach i Krzysztof Hajbowicz. fot. Kazimierz Ligocki
- To był nasz najlepszy mecz w obecnym sezonie pod względem widowiskowości - ocenił trener naszych Andrzej Stanulewicz.

Spotkanie zaczęło się bardzo dobrze dla gospodarzy, którzy przewyższali wrocławian jakością i skutecznością gry. Międzyrzeczanie grali koncertowo, nie popełniali praktycznie żadnych błędów, akcje się kleiły, a rywale byli tylko tłem.

W drugiej partii zaczęła się jednak dla kibiców Orła nerwówka. - Podobnie, jak przed tygodniem w meczu z drużyną z Nysy, niektóre nasze zagrania to był dramat - powiedział trener Stanulewicz. - Dokonywałem zmian, ale skutek był wciąż mizerny. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, iż już raczej nie wygramy tego seta.

Szkoleniowiec posłał wówczas w bój Wojciecha Wesołowskiego, Rafała Jarząbskiego i Wojciecha Janasa, jednak partia skończyła się gładkim zwycięstwem przyjezdnych.

W trzeciej odsłonie, toczyła się zażarta walka o każdy punkt, w której górę zaczęli brać gwardziści. Ich przewaga wzrosła już do czterech punktów, ale wówczas przydało się doświadczenie graczy Orła. To był najbardziej dramatyczny set w tym meczu. Nasi doszli rywali na punkt i przegrywali 24:23. Blok "Orłów" zatrzymał jednak setbola gości, a trzy kolejne piłki przesądziły o wygranej międzyrzeczan 26:24. - To był nasz najlepszy mecz w obecnym sezonie pod względem widowiskowości - skwitował trener międzyrzeczan. - Prawdziwa ligowa walka, pełna dramaturgii i zwrotów akcji. Oglądając ten mecz, nasi kibice musieli mieć dużą satysfakcję.
W czwartym secie zawodnicy obu zespołów wyszli na parkiet skupieni. Nasi czuli bliskość zwycięstwa, wrocławianie zaś chcieli doprowadzić do tie breaka. Długo trwała więc zacięta walka, lecz pod koniec seta górę zaczęli brać międzyrzeczanie. Prowadzili 23:19, ale w końcówce partii popełnili trzy błędy, bezlitośnie wykorzystane przez przeciwników. Trener Stanulewicz poprosił wówczas o przerwę, "rozpisał" role podopiecznym, a decydujący cios zadał Krzysztof Hajbowicz, do którego poszła ostatnia piłka.

MOW ORZEŁ AZS AWF MIĘDZYRZECZ - ENERGAPRO GIGAWAT GWARDIA WROCŁAW 3:1 (25:19, 16:25, 26:24, 25:22)
MOW ORZEŁ AZS AWF: Fijałek, Kordysz, Hunek, Hajbowicz, M. Lach, P. Lach, Pachliński (libero) oraz Jarząbski, Wesołowski i Janas.
ENERGAPRO GIGAWAT GWARDIA: Janosik, Szczurowski, Thwaite, Kurian, Olejniczak, Krupnik, Mihułka (libero) oraz Dutkiewicz, Gorzewski, Karpiewski i Świechowski.
Sędziowali: Katarzyna Mieszkowska i Marcin Włodarczyk (oboje Bydgoszcz).
Widzów 300.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska