Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taaaka ryba: Do złota zabrakło 13 dekagramów

Paweł Wańczko
- Mój zeszłoroczny rekordowy połów w jeziorze sławskim przyniósł mi wiele radości, bo o to przecież chodzi w wędkarstwie, aby wypoczynek nad wodą taki był - mówi Andrzej Demski.
- Mój zeszłoroczny rekordowy połów w jeziorze sławskim przyniósł mi wiele radości, bo o to przecież chodzi w wędkarstwie, aby wypoczynek nad wodą taki był - mówi Andrzej Demski. fot. Archiwum rodzinne
Sezon 2007 nad Jeziorem Sławskim był udany dla Andrzeja Demskiego z Legnicy. Właśnie tam złowił medalowego lina.

- Nad tą rybną wodą wędkuję od kilku lat ze zmiennym szczęściem. Znam opowieści ludności miejscowej o taaaakich rybach. O sumach żyjących tu kiedyś, ogromnych sandaczach, szczupakach, okoniach, karpiach, linach, leszczach, płociach i węgorzach wychodzących w ciepłe czerwcowe noce na żer na okoliczne łąki. Przyjemnie słuchać takich opowieści, gdy upalny dzień chyli się ku zachodowi, ptaki cichną, u brzegów słychać rechot żab. Niebo jeszcze jaśnieje, bo dni są długie, ale widać już błyszczące gwiazdy. A przy odrobinie szczęścia można ujrzeć przelatujące wysoko satelity i samoloty - mówi pan Andrzej.
- W takie ciepłe wieczory przy ognisku zgromadzeni snujemy opowieści śmieszne i te smutne, prawdziwe i te niewiarygodne. Można zapomnieć o zmartwieniach i codziennych troskach, przekonywać się nawzajem, która przynęta jest tą niezawodną i co rybom najlepiej smakuje, na co zawsze biorą - dodaje.

W ubiegłym roku wędkarz kilkakrotnie przebywał nad Jeziorem Sławskim. Pomimo tego, że zbliżał się koniec sierpnia i nad brzegami roiło się od wczasowiczów, około godziny 6.00 dopisało mu szczęście.

- Nastawiłem się na leszcza. Miałem wówczas lekki zestaw gruntowy z miękką szczytówką. Gdy zauważyłem, że na haku mam "coś" innego, rozpocząłem zdecydowany hol. I tak krok po kroku schodziłem z pomostu w stronę brzegu, uważając aby zdobycz nie wplatała się w szuwary. Hol nie trwał długo, może kilka minut. Na płytszej wodzie mogłem już podebrać zdobycz. Ku mojemu zaskoczeniu, był to lin, który połakomił się na pęczek białych robaków - tłumaczy. - Słyszałem o większych rybach łowionych na tym jeziorem, ale mi ten zupełnie odpowiadał. Ważył 2,37 kg i mierzył 42 cm - dodaje.

Okaz ten kwalifikuje się więc do srebrnego medalu. Do złota zabrakło mu zaledwie 13 dag.

- Postanowiłem zgłosić okaz do mojego koła wędkarskiego, ale okazało się, że nie mogę tego zrobić ponieważ został złowiony nad wodą, która nie należy do PZW - wyjaśnia pan Andrzej. - Pomimo tego nie zraziłem się wcale do wędkowania, zwłaszcza, że lin smakował wybornie. A przyrządziłem go zgodnie z następującym przepisem:

Lina panierować w mące i usmażyć na złoty kolor. Poszatkować cebulę i udusić na maśle. Pokroić w paski 3-5 pieczarek.

Ułożyć lina na półmisku. Przygotować sos z cebuli, pieczarek, zasmażki, połowy szklanki bulionu lub smaku z jarzyn oraz szklanki wina, najlepiej Madery. Przed użyciem sprawdzić czy wino jest na pewno dobre. Obok lina położyć kilka małych ziemniaków (na wpół ugotowanych), zalać sosem i dusić przez 15 minut.

CZEKAMY NA WASZE ZGŁOSZENIA

Zachęcamy do przysyłania zdjęć ze złowionymi rybami wraz z opisem: jaka to ryba, ile ważyła, ile mierzyła, na jaką wzięła przynętę, jaką techniką była złowiona, jak długo trwał hol oraz kiedy i gdzie to się wydarzyło. Prosimy też o napisanie kilku słów o sobie i o swojej pasji wędkarskiej.
Nasz adres: "Gazeta Lubuska", al. Niepodległości 25, 65-042 Zielona Góra, z dopiskiem "Taaaka ryba". Swoje trofea można także zgłaszać pocztą elektroniczną na adres: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska