Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak sobie radziły nasze lubuskie siatkarskie ekipy

(szyly, kuba, pat)
Atakuje Michał Kocoń z Olimpii, a z drugiej strony wyrasta potrójny bok akademików.
Atakuje Michał Kocoń z Olimpii, a z drugiej strony wyrasta potrójny bok akademików. Tomasz Gawałkiewicz
Dziewczyny z Zawiszy Sulechów gładko pokonały u siebie liderki drugiej ligi. Przykład z koleżanek wzięli zielonogórscy akademicy, którzy wygrali derby we własnej hali. Niestety, ściany nie pomogły Orłowi Międzyrzecz.

Na szczycie bez emocji

Pierwszy mecz w nowym roku Zawisza Sulechów zagrał z liderem drugiej ligi - Piastem Szczecin. Po tym spotkaniu na fotel lidera wróciły jednak sulechowianki, które pewnie zwyciężyły 3:0 (25:19, 25:22, 25:16). Choć nasze mają aż dwa mecze mniej, to i tak dysponują przewagą punktu nad rywalkami.

Początek meczu był wyrównany, niewielką przewagę wywalczył sobie nawet Piast. Szybko jednak moc zaczęły pokazywać gospodynie. Z każdą kolejną chwilą przewaga podopiecznych Marka Mierzwińskiego rosła. Zawiszanki były zdecydowanie lepsze, a oglądając ten mecz pewnie wielu kibiców zastanawiało się, czy na pewno rywalki to liderki tabeli.

Druga część toczyła się nadal pod dyktando Zawiszy, ale przyjezdne zaczęły punktować. O czas poprosił Mierzwińki i chwilę później znów wszystko wróciło na właściwe tory. To był przełomowy set meczu, bo po wygranej sulechowianek, w trzeciej partii Piast odpuścił walkę.

- Bardzo chciałem wygranej w tej potyczce. Teraz spokojnie możemy budować przewagę do końca rundy zasadniczej. Wcale jednak nie było tak łatwo, jak to wyglądało na parkiecie. Jednak ja oceniam własny zespół i fajnie, że trzy punkty zostały w domu - ocenił nasz trener. Zawisza zagrał w składzie: Placek, Wellna, Banecka, Ganszczyk, Kocemba, Ciechnowska, Rzepnikowska (libero) oraz Witkowska, Kucharska, Pachurka, Wodrowska i Lubera.

Było 3:0 mogło 0:3

Pojedynek AZS-u UZ Zielona Góra z Olimpią Sulęcin jak przystało na derby był zacięty i ciekawy. Akademicy wygrali 3:0 (25:21, 30:28, 27:25), a ich trener przekonywał, że takie mecze to bardzo dobra promocja tego sportu w naszym województwie.

Pierwsze punkty zdobyli goście, którzy przystąpili do spotkania osłabieni brakiem rozgrywającego Konrada Krzywieckiego. Zielonogórzanie zdołali wyjść na trzypunktowe prowadzenie 7:4, jednak Olimpia szybko wyrównała i było 8:8. Później wynik także oscylował w okolicach remisu. Akademikom dwukrotnie udało się objąć prowadzenie 13:11 i 19:17.

Później przewaga miejscowych zwiększyła się nawet do trzech "oczek", ale zespół Tomasza Palucha nie cieszył się długo z takiej przewagi. Rywale przycisnęli i został z niej zaledwie punkt. Wtedy trener AZS-u zdecydował się zamienić kilka zdań z podopiecznymi. W końcówce zielonogórzanom udało się wypracować wynik 22:19 i nie oddali już zwycięstwa w tym secie.

Drugi set do pewnego momentu toczył się oko za oko. Olimpia uzyskała przewagę 13:10, którą niedługo później zwiększyła do czterech punktów. AZS naciskał. Najpierw zniwelował stratę do "oczka", a po chwili potrafił odrobić nawet dwupunktową stratę. Akademicy doprowadzili do remisu 18:18. Wówczas spotkanie znów się wyrównało. Końcówka była bardzo zacięta, a gospodarze mieli sześć piłek setowych. Ostatecznie doświadczony Łukasz Klucznik zapewnił swojej drużynie wygraną 30:28.

Akademicy z pewnością chcieli zrewanżować się za listopadową porażkę 1:3 na terenie rywala. Udało im się to, jednak wygrana nie przyszła łatwo. Olimpia stawiała opór do samego końca, prowadziła nawet w ostatniej partii 23:21. Trzeci set również rozstrzygnął się na przewagi. Końcowy rezultat nie odzwierciedla przebiegu rywalizacji.

- Ten wynik mógł być z goła inny, my mogliśmy przegrać 0:3 - twierdzi trener Paluch. - Grupa, w której gramy jest specyficzna, wszyscy zwyciężają u siebie. Własna hala dużo daje - zauważył szkoleniowiec.
- Lepiej spisaliśmy w zagrywce i przyjęciu - przyznał po spotkaniu Klucznik.

Skład miejscowych: Klucznik, Gałka, Gajowczyk, Bitner, Mariaskin, Kawka, Zasowski (libero) oraz Kaźmierczak, Wrotkowski, Kępski, Zgórski, Paluch. Olimpia wystąpiła w zestawieniu: Wojtysiak, Troska, Romańczuk, Kocoń, Szulikowski, Sławniak, Pabich (libero) oraz Misterski, Zarębski, Baran, Richter, Turek.

Źle odbierali to i przegrali

Nie było niespodzianki w sobotnim meczu w Międzyrzeczu. Będące na fali Morze Bałtyk Szczecin pokonało Orła 3:1 (25:17, 25:22, 21:25, 25:16). Sytuacja naszych robi się coraz trudniejsza.

Gospodarze chcieli zatrzymać rozpędzonych rywali, którzy do soboty przegrali tylko raz na pięć meczów, ale mieli zbyt mało argumentów, by postawić na swoim. Już w pierwszym secie szczecinianie odrzucili ich od siatki mocną zagrywką, która sprawiała "Orłom" duże problemy. Goście na to liczyli, więc gładka wygrana nie było zaskoczeniem.

Dużo lepiej nasi radzili sobie w kolejnych partiach. Niestety, w kluczowych momentach drugiej odsłony, gdy była szansa przechylić szalę na swą korzyść, międzyrzeczanie popełnili kilka błędów i okazja przepadła. Wiarę w korzystny rezultat przywrócił dopiero trzeci set. Udane zmiany, dobre przyjęcie trudnych piłek i odważne ataki spowodowały, że Paweł Kupisz i jego koledzy złapali wiatr w żagle. Grali konsekwentnie i co najważniejsze, skutecznie. Przyjezdni dwoili się i troili, ale nie byli w stanie nam przeszkodzić.

Niestety, gdy wydawało się, że podopieczni grającego trenera Jerzego Boguty wracają do gry, Morze Bałtyk postawiło znak stopu. A gwoździem do trumny znów okazały się mocno bite serwisy szczecinian. Skład naszych: Boguta, Karbowiak, Korzeniewski, Kupisz, Przybieg, Tama, Wanat (libero) oraz Sroga, Chwirot, Czyż.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska