Od czwartku prom ponownie stoi, a ludzie muszą nadkładać dziesiątki kilometrów. Mają tego serdecznie dość. Jednak tym razem intencja drogowców jest całkowicie uzasadniona.
- Po poniedziałkowym wypadku wypowiedzieliśmy umowę dotychczasowemu przewoźnikowi - mówi Grzegorz Szulc z zarządu dróg wojewódzkich. - Stwierdzono, że to właśnie pracownicy sprokurowali tę niebezpieczną sytuację i tylko szczęściu należy przypisać, że nikomu nic się nie stało. Dlatego doszliśmy do wniosku, że ta firma nie powinna dłużej obsługiwać podróżnych w Milsku. Nie możemy dopuścić do tak niebezpiecznych sytuacji.
O jakim wypadku mowa? W poniedziałek w Odrze leżał bus zatopiony po dach. - Spadł z promu - opowiadali nam gapie. Auto w wodzie unieruchomiło prom. Okazało się, że kierowca busa z promu zjeżdżał jako czwarty. W chwili, kiedy opuszczał przeprawę prom odbił od brzegu. Kierowca nie miał żadnych szans i wylądował w wodzie. Obsługa promu broniła się opowiadając, że kierowca nagle, w chwili zjeżdżania włączył wsteczny bieg. To miało spowodować odepchnięcie promu od brzegu. Obsługa promu i kierowca busa byli trzeźwi.
To nie było pierwsze takie zdarzenie. Pod koniec kwietnia z promu spadła tutaj koparka. Stało się to, kiedy maszyna zjeżdżała z promu.
Jak długo potrwają problemy w Milsku? Szulc jest przekonany, że w sobotę prom ruszy. W tej chwili trwa wybór nowego przewoźnika.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?