Mieszkańcy opowiadają, że jeszcze w 70. latach dom był w bardzo dobrym stanie. Dbał o niego osadnik wojskowy Wiktor Czarny. Potem budynek miał kilku gospodarzy. Efekt? Z dachu pozostał tylko fragment. Na jezdnię lecą dachówki. Upływu czasu nie wytrzymały ściany, których spoiwem jest sieczka i glina.- To jest centralne miejsce wsi. We wnętrzu domu buszują dzieci. Nieszczęście może się stać w każdej chwili - przestrzega sołtys Roman Czarkowski.
Teraz żałuje
Wizja lokalną w budynku robił już m.in. powiatowy inspektor nadzoru budowlanego i konserwator zabytków, bo obiekt jest w strefie ochrony konserwatorskiej. Jednak na oględziny nie stawił się właściciel, który mieszka w Gliwicach.- Nakaz rozbiórki musi być poprzedzony spotkaniem z właścicielem i to on powinien zdecydować, czy chce remontować, czy rozebrać - mówił w sierpniu inspektor Paweł Krzaczkowski.
Co na to właściciel?- Wspólnie ze znajomą kupiłem dom i teraz żałuję - odpowiedział Antoni Jarzynka. Dodał, że kiedyś chciał tu zamieszkać, nawet raz był w Witoszynie. Jednak teraz najchętniej całą posesję i 40 arów koło cmentarza by sprzedał. Cena? 6 tys. zł.
Zdecydowane działania
Właściciel poinformował, że ma na uwadze swoją własność, nawet płaci podatki. Przyznał, że otrzymuje listy polecone, ale nie jest w stanie pokonać 300 km z Gliwic do Witoszyna. - Jestem 75-letnim emerytem, schorowanym po zawale i z niepełną wydolnością serca - wyjaśnił.
- Rozpocząłem postępowanie, żeby budynek rozebrać - poinformował P. Krzaczkowski. Sprawa oparła się o prokuraturę.
- Zdaję sobie sprawę z zagrożenia i będę próbował załatwić sprawę przy pomocy pełnomocnika - powiedział A. Jarzynka. Zastrzegł, że jak nie znajdzie się kupiec, to będzie zmuszony dom rozebrać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?