Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To był stary, dobry AZS!

Paweł Tracz
W meczu z poznaniankami solenizantka Justyna Żurowska pokazała, że wraca do wysokiej formy. Oby w takiej dyspozycji jak wczoraj, była już do końca sezonu!
W meczu z poznaniankami solenizantka Justyna Żurowska pokazała, że wraca do wysokiej formy. Oby w takiej dyspozycji jak wczoraj, była już do końca sezonu! fot. Bogusław Sacharczuk
- Porażka w Brzegu była dla nas tak dotkliwą lekcją, że już nigdy nie wyjdziemy na parkiet z nastawieniem, że mecz sam się wygra. Stąd walka na całego - mówiła po meczu z INEĄ Żurowska.

[galeria_glowna]
Niedzielny mecz zbiegł się z trzema uroczystościami. Po pierwsze swoje święto obchodziły kobiety, które z tej okazji obejrzały spotkanie z poznaniankami za darmo. Po drugie urodziny obchodzili kapitan i trener naszej ekipy. Po meczu obaj solenizanci, czyli Justyna Żurowska i Dariusz Maciejewski mieli uzasadnione powody do zadowolenia.- Każdy, kto zna mój charakter wie, że zwycięstwo jest dla mnie najlepszym prezentem - cieszył się szkoleniowiec.

Ale przed spotkaniem, wobec kadrowych kłopotów gospodyń (tak krótkiej ławki już dawno w Gorzowie nie było), sprawa wcale nie była taka pewna. Wielkopolanki tak bardzo chciały zostać pierwszą ekipą, która w tym sezonie pokona gorzowianki w ich hali, że na nasz środowy mecz w Pabianicach, wysłały swojego specjalnego wysłannika. Jego obserwacje pomogły jednak przyjezdnym tylko na początku. Nim miejscowe złapały odpowiedni rytm, goście prowadzili aż do 6 min. Wówczas, przy stanie 8:11, najpierw punkty zdobyła Anne Breitreiner, a po chwili Żurowska i nasze po raz pierwszy objęły prowadzenie. I nie oddały go już do końca.
To, co pokazały w drugiej kwarcie, powinno pokazywać się młodym adeptkom do znudzenia. Bo to był nasz stary, dobry AZS, który mamy w pamięci jeszcze z pierwszej rundy. Walczący z całych sił, nawet przy wysokim ponad 20-punktowym prowadzeniu. Taki, w którym każda z dziewczyn wskoczyłaby za drugą w ogień. To był monolit, w którym wykreowało się kilka liderek. - Jeśli aż cztery zawodniczki zdobywają powyżej dziesięciu oczek, to nie było możliwości, żebyśmy doznali porażki - mówił gorzowski trener. Najbardziej zadowolony był z postawy solenizantki: - Jeśli Justyna walczy, skacze, wychodzi do piłek i nie boi się o swoją nogę, to widać, że problemy zdrowotne ma już za sobą.

INEA dopiero w ostatniej kwarcie pokazała charakter, ale tylko dlatego, że na parkiecie przebywały nasze najmłodsze reprezentantki. - Przed ostatnią kwartą mieliśmy ponad 30 punktów przewagi, więc mogłem zrobić rotację. Chciałoby się grać do końca na maksimum możliwości, ale mamy świadomość, że to nasz trzeci mecz w ciągu tygodnia. Dlatego oszczędzaliśmy siły, bo wkrótce czekają nas dwa ostatnie, ważne spotkania w rundzie zasadniczej - podsumował Maciejewski.

KSSSE AZS PWSZ GORZÓW - INEA AZS POZNAŃ 84:65 (20:15, 32:13, 26:18, 6:19)
KSSSE AZS PWSZ: Breitreiner 24, Koryzna 20, Anosike 12, Żurowska 11, Richards 7 oraz Kaczmarczyk 7, Czubak 3, Maruszczak, Chaliburda i Trębicka po 0.
INEA AZS: Skobel 20, Walich 15, Sibora 10, Aleliunaite-Jankowska 4, Howard 2 oraz Pamuła 5, Mrozińska 4, Idczak 3, Mazurczak 2, Pacyńska 0.
Sędziowali: Marek Maliszewski (Warszawa) i Robert Mordal (Gliwice).
Widzów 800.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska