Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To ja jestem legendarnym stróżem grobu Jima Morrisona

Zdzisław Haczek
Arkadiusz Jakubik. Ma 41 lat. Absolwent wrocławskiej szkoły teatralnej. Aktor znany m.in. jako Rysio w serialu „13. Posterunek”, notariusz Janocha w „Weselu” Wojciecha Smarzowskiego i zootechnik Środoń w „Domu złym” tego reżysera; autor słuchowisk, scenariuszy, musicalu „Jeździec burzy”, reżyser pokazanego w Łagowie filmu „Prosta historia o miłości” (Grand Prix konkursu kina niezależnego na festiwalu w Gdyni).
Arkadiusz Jakubik. Ma 41 lat. Absolwent wrocławskiej szkoły teatralnej. Aktor znany m.in. jako Rysio w serialu „13. Posterunek”, notariusz Janocha w „Weselu” Wojciecha Smarzowskiego i zootechnik Środoń w „Domu złym” tego reżysera; autor słuchowisk, scenariuszy, musicalu „Jeździec burzy”, reżyser pokazanego w Łagowie filmu „Prosta historia o miłości” (Grand Prix konkursu kina niezależnego na festiwalu w Gdyni). fot. Zdzisław Haczek
- Mam ogromną potrzebę i przyjemność skakania z jednego ogródka do drugiego, płodozmianu - wyznaje Arkadiusz Jakubik, reżyser "Prostej historii o miłości"

- Zasmućmy fanów serialu "13. Posterunek", że Rysio...
- Rysio is dead!

- Ale narodził się w to miejsce człowiek-orkiestra, bo grający Rysia Arkadiusz Jakubik to dziś reżyser filmu fabularnego "Prosta historia o miłości", autor słuchowisk, musicali...
- Rysio się zestarzał, zaczął dotykać różnych materii, bo miał za mało propozycji aktorskich. Podobno to właśnie niespełnieni aktorzy biorą się za reżyserię albo za pisanie.

- A co było pierwsze: słuchowisko czy musical?
- Słuchowiska, bo inklinacje do pisania były od zawsze, ale pisanie to najcięższa robota. Mój ostatni scenariusz "Gier domowych" dotarł jednak do finału konkursu Hartley-Merrill.

- Prestiżowego!
- No tak. W tym roku startowało prawie 170 prac, a mój scenariusz znalazł się w ścisłej siódemce. Nie dostał nagrody, ale potwierdzenie, że warto go było napisać. A wracając do początków mojego pisania, to jeszcze przed "13. Posterunkiem" były słuchowiska i musical "Jeździec burzy" o Jimie Morrisonie i zespole The Doors. I szanowni państwo, w tym roku ten musical będzie miał 10. rocznicę premiery i cały czas jest w Teatrze Rampa grany! Odtwórca głównej roli Marcin Rychcik co prawda się zestarzał: już mu się na głowie zrobił placek łysiny, który musi sobie pastować przed spektaklem, ale nadal jest w świetnej formie. A ludzie spektakl uwielbiają, chodzą po kilka razy.

- Na Broadway'u zbiłbyś już fortunę.
- Oj, tak! I pomyśleć, że 10 lat temu postanowiłem, że nie będę ujawniał, że to ja napisałem "Jeźdźca burzy". No bo jak to? Jakubik napisał historię o Morrisonie? Kogo to obchodzi! Wymyśliłem, że tekst napisał niejaki Lou Rising, że poznałem go na paryskim Pere-Lachaise, jak gonił rosyjską wycieczkę, która chciała sobie zrobić zdjęcie przy grobie Jima Morrisona.
Lou znał Jima Morrisona osobiście, jeździł z nim w 1970 r. podczas ostatniej trasy po Europie, był na jego pogrzebie. A teraz przychodzi na cmentarz i codziennie rozmawia z Jimem.

- I ludzie to kupili?
- Opowiadałem to w wywiadach i wszyscy w to weszli. A jak już była premiera, to zrobiłem ostatnią wersję libretta i wysłałem pismo do ZAiKS-u z uprzejmą prośbą o przyjęcie tego tekstu pod ochronę pod pseudonimem Lou Rising. Na co otrzymałem oficjalną odpowiedź, że są zmuszeni odmówić ze względu na zbieżność mojego pseudonimu z... nazwiskiem legendarnego strażnika grobu Jima Morrisona! I tak to wymyślona przeze mnie postać zaczęła żyć swoim życiem. Podobnie jak do dziś żyje Jim Morrison, którego widziano niedawno na Jamajce.

- Czy z Marianem Dziędzielem i Bartkiem Topą tworzycie jakiś stały zespół w filmach Wojciecha Smarzowskiego?
- Nie, Wojtek zaczyna lada dzień zdjęcia do swojego najnowszego filmu i mnie tam nie ma. Trzeba trochę odpocząć od ludzi, jak się w takim "Domu złym" spędziło kawał czasu.

- "Dom zły" tak zdołował?
- Oj, tak. Przy takiej pracy jak u Wojtka - na żywym organizmie, z prawdziwymi emocjami - to to się wszystko odkłada na twardy dysk, który naprawdę ciężko potem zresetować. Wiedziałem, że jak skończą się zdjęcia, to będzie trzeba szybko coś sobie znaleźć, w coś się zanurzyć, żeby depresja nie dopadła. Od razu zacząłem pracować nad czymś innym w teatrze, ale diabeł nie śpi. Dopadło mnie parę miesięcy później. Miesiąc braku chęci, depresji, że tylko pakować narzędzia. Ale już jest dobrze. Głowa normalnie pracuje.

- A nad czym?
- Mam ogromną potrzebę i przyjemność skakania z jednego ogródka do drugiego, płodozmianu. Czasem coś zrobię w teatrze jako aktor, czasem napiszę jakąś sztukę. Teraz wzięło mnie na film i też mnie to strasznie kręci. Są plany związane z realizacją "Gier domowych". A teraz albo zwariowałem, albo to kryzys wieku średniego, ale założyłem z kumplami zespół rockowy. W garażu perkusisty rozstawiamy sprzęty, ja się udzielam jako wokalista.

- A jak się nazywacie?
- Roboczo - Tequila, ale może będzie Bez Krzywdy. Gramy ciężką, rockową muzykę - bez przebaczenia i komercji. Dwa koncerty już zostały sprzedane. I uwaga! Od 22 do 25 lipca jesteśmy w Nowej Soli na 2. Solanin - Film Festiwal!

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska