Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Herkt: - Przed nami ostra walka o awans

Andrzej Flügel
TOMASZ HERKT ma54 lata, jest jest jednym z najbardziej utytułowanych trenerów w polskim baskecie . Z żeńską reprezentacją zdobył mistrzostwo Europy w 1999 roku, z Olimpią Poznań był w finale Pucharu Ronchetti. Od 2008 roku prowadzi Intermarche Zastal Zielona Góra.
TOMASZ HERKT ma54 lata, jest jest jednym z najbardziej utytułowanych trenerów w polskim baskecie . Z żeńską reprezentacją zdobył mistrzostwo Europy w 1999 roku, z Olimpią Poznań był w finale Pucharu Ronchetti. Od 2008 roku prowadzi Intermarche Zastal Zielona Góra. Fot. Tomasz Gawałkiewcz
- Ta sytuacja ma wpływ na zawodników. Ale tak jak wszyscy, musimy sobie z tym poradzić. Z ŁKS-em czekają nas trudne mecze - mówi trener Intermarche Zastalu Tomasz Herkt.

- Taki dodatkowy czas przed ważnymi meczami to dobra sprawa dla zespołu?

Gdyby brać pod uwagę tylko kategorie sportowe, to trochę rozbija przygotowania. Byliśmy w jakimś ciągu, teraz to się zmieniło. Także trudno utrzymać koncentrację. Ale to tylko jedna strojna zagadnienia. Jest też szerszy kontekst. Coś się wydarzyło. W tym układzie rywalizacja, mecz, podejście do niego, spadają na dalszy plan.

- Zawodnicy mają w ,,głowach" te tragiczne wydarzenia?

- Tak i nie ma wyjścia. Wiedza co się stało, a wystarczy tylko włączyć telewizję i zobaczyć te przygnębiające relacje. To straszna tragedia. Ona musi mieć i ma wpływ na zawodników. Tego się nie uniknie. Takie sytuacje nie mogą pozostać bez wpływu na normalne funkcjonowanie. Ale tak jak wszyscy, musimy sobie z tym poradzić. Świat się zatrzymał na moment, ale ruszy do przodu.

- To dobrze że naszym rywalem w walce o ekstraklasę jest ŁKS, a nie zespól którego się spodziewaliśmy, czyli Big Star Tychy?

- Dla na nie ma znaczenia, kto jest naszym przeciwnikiem. Owszem, można snuć kalkulacje, że w sezonie zasadniczym dwa razy pokonaliśmy ŁKS, a z Big Starem przegraliśmy na wyjeździe i u siebie. To jednak, moim zdaniem, dziś też nie ma znaczenia. To są zespoły na bardzo zbliżonym poziomie. Pokazała rywalizacja między nimi, bo ŁKS wygrał decydujący mecz w Tychach, w dramatycznych okolicznościach, w ostatnich sekundach. Tak więc ekipa z Łodzi wcale nie będzie trudnym przeciwnikiem. Przed nami ostra walka

- Panuje opinia, że ŁKS jest bardziej nieprzewidywalnym zespołem...

- Nie wiem skąd się pojawiają takie teorie. To poukładana ekipa, prowadzona przez bardzo dobrego trenera Radosława Czerniaka, który był przecież asystentem Muli Katzurina w reprezentacji Polski podczas mistrzostw Europy. Jego zespół właśnie gra koszykówkę bardziej ułożoną, mniej spontaniczną, niż wspomniany Big Star. To nie jest jakąś szalona ekipa, a bardzo dobrze rozumiejąca się i wiedząca co ma robić.

Co robicie w dniach poprzedzających mecz?

- W sumie cały czas była niepewność, kiedy gramy. Wychodzi na to, że w środę, ale przecież jeszcze przedwczoraj wydawało się, że w najbliższą sobotę wieczorem, albo w niedzielę, bo żałoba miała być do piątku. To wiele zmienia, bo ten mikrocykl się wydłuża. Muszę zrobić tak, by nie zmęczyć zespołu, a z drugiej strony aby przyszła ta dyspozycja jaką mieliśmy w ostatnim meczu z Sokołem. W sumie w naszych przygotowaniach nie ma niespodzianek. Zaczęliśmy w poniedziałek zajęciami na siłowni. We wtorek mieliśmy dwa treningi, w środę jeden, w czwartek jeden, w piątek planuję dwa. W sobotę spotykamy się na rannych zajęciach, niedziela będzie wolna. Od poniedziałku lekka siła i taktyka przed meczem z ŁKS-em.

- Co z Rafałem Rajewiczem? Chyba nie ma szans gry w play offach?

- Biorąc pod uwagę przesuwanie terminów spotkań, to nic nie jest przesądzone. Rafał leczy kontuzję od dwóch tygodni. W sumie w pierwotnym terminie, w wersji najdłuższej ta rywalizacja miała się kończyć w sobotę, a przecież jeszcze się nie zaczęła. Noga się goi, nie było pęknięcia i kto wie czy Rafałowi nie uda się jeszcze wejść na parkiet. Bardzo bym sobie tego życzył

- Krytykował pan decyzję PZKosz o wprowadzeniu rywalizacji do dwóch zwycięstw. Przebieg walki o utrzymanie chyba potwierdził słuszność pańskich zastrzeżeń...

- Zmniejszenie obiektywizmu w takiej konfrontacji, kiedy walczy się o awans albo utrzymanie, to nic dobrego. Zespół z Krosna dwukrotnie wysoko prowadził we własnej hali z Górnikiem, dwa razy przegrał różnicą jednego punktu i spadł. Oczywiście chwała Górnikowi bo zwyciężył dwa razy na wyjeździe, ale gdyby rywalizowano do trzech zwycięstw byłoby sprawiedliwiej. Nie podoba mi się takie minimalizowanie obiektywizmu. Miejmy nadzieję, że dostrzegą to ci, którzy decydują o sposobie walki w play off.

- Czyli spokojnie pracujecie. Spotykamy się w środę, a na końcu rywalizacji z ŁKS-em to my obetniemy siatkę od kosza?

- Tak, zapraszam na mecz. A w obcinaniu siatki bardzo chciałbym uczestniczyć i wierzę, że do tego dojdzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska