Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Jędrzejak. Wrażliwy człowiek, który ze wszystkimi chciał żyć w zgodzie

Cezary Konarski
Cezary Konarski
Tomasz Jędrzejak miał 39 lat.
Tomasz Jędrzejak miał 39 lat. Paweł Relikowski
„Czasami po prostu nie wiesz, co dzieje się pod powierzchnią. Jesteś legendą i dobrym facetem. Będziemy za tobą tęsknić, bracie” – tymi słowami Tomasza Jędrzejaka żegna Tai Woffinden, dwukrotny mistrz świata. Sportowy świat wciąż jest w szoku po śmierci 39-letniego żużlowca. Tomasz Jędrzejak popełnił samobójstwo w swoim warsztacie.

Zawsze bardzo miły, uczynny, wrażliwy, skromny, wszyscy go lubili, a ponad wszystko kochał swoją rodzinę – to opinie, które powtarzają zawodnicy, trenerzy, działacze. Ludzie, którzy bardzo dobrze znali Tomasza Jędrzejaka. Dlaczego więc odszedł tak szybko i w taki sposób? Nikt nie znajduje odpowiedzi. Czy należy ich szukać? Chyba nie ma sensu, jak w ogromnej większości podobnych przypadków. Brak racjonalnych wyjaśnień musi zastąpić ból, szok, niedowierzanie.

Przecież był już umówiony
Jeszcze w niedzielę 12 sierpnia świetnie ścigał się w meczu drugoligowej Stali Rzeszów przeciwko drużynie z Poznania. W poniedziałek wrzucał na Instagrama filmiki z wypoczynku nad jeziorem. Na jednym z ujęć roześmiana córka. Tego samego dnia umawiał się na trening ze szkoleniowcem Unii Leszno Piotrem Baronem. Kiedyś razem ścigali się, a później współpracowali w Sparcie Wrocław. Niedługo po tym już nie żył, jego ciało zostało znalezione we wtorek rano w przydomowym warsztacie. – To jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe, jak kilka godzin po naszej rozmowie mógł zrobić coś takiego. Znaliśmy się doskonale, nic nie wskazywało na to, że może mieć jakieś problemy – mówił Piotr Baron.

Nikogo nie zdradziłem
- Jest mi bardzo ciężko, bo Tomek to jeden z nielicznych zawodników, którego bardzo lubiłem, wiele lat z nim współpracowałem – powiedział Marek Cieślak, selekcjoner żużlowej reprezentacji Polski. - Miał dom, żonę, dzieci, lubił oszczędzać, dlatego nie sądzę, żeby miał problemy finansowe. Sugeruje się, że wiele hejtu na niego ostatnio spływało, że może to popchnęło go do tego czynu. Nie chce mi się w to wierzyć, przecież każdy z nas jest hejtowany bez przerwy. Nie wiem, co powiedzieć, niezbadane są zakamarki duszy ludzkiej.
Tomasz Jędrzejak duszę miał wrażliwą, są tacy, którzy twierdzą, że można było to wyczytać z jego smutnych oczu. Unikał rozgłosu, niechętnie rozmawiał z dziennikarzami. Jednak dość mocno otworzył się na początku tegorocznego sezonu, kiedy zaczynał jazdę w Stali Rzeszów. Trafił tam ze Sparty Wrocław. Niektórzy kibice nie mogli mu darować tego, że nie wrócił do klubu z Ostrowa Wielkopolskiego, do miejsca, w którym uczył się jazdy na żużlu. – Były sytuacje nieprzyjemne, po jednej z nich zastanawiałem się, czy nie zgłosić sprawy na policję, pogróżki mnie wystraszyły – mówił Tomasz Jędrzejak w wywiadzie dla telewizji Proart. – Kilka razy miałem porysowane auto, napisano „zdrajca”, ale ja przecież nikogo nie zdradziłem, do Rzeszowa przechodziłem z Wrocławia, a nie z Ostrowa. Staram się ze wszystkimi żyć w zgodzie, mam nadzieję, że tak będzie zawsze.
Snuł plany na przyszłość: - Jestem w dobrej kondycji. Jeśli nic złego się nie wydarzy, to mam zamiar jeździć jeszcze pięć-siedem sezonów…

Zobacz też wideo: Tomasz Jędrzejak popełnił samobójstwo? Cieślak: Każdy jest w szoku. Niezbadane są zakamarki duszy ludzkiej

Bardzo lubił Zieloną Górę
- Rozmawialiśmy ze sobą w poprzednim tygodniu – mówił Mirosław Kowalik, były zawodnik, do niedawna trener Stali Rzeszów. - Absolutnie nic nie wskazywało na to, że może dojść do tragedii. To był bardzo dobry zawodnik, świetna sylwetka. Ostatnio nawet na ten temat rozmawialiśmy. Mówiłem mu, że mi się podoba jego styl takiej agresywnej jazdy. Powiedziałem mu: Nawet jak byłeś młody, tak nie jeździłeś, a teraz nabrałeś doświadczenia. Cały czas pniesz się do góry, cały żużel jeszcze przed tobą chłopie...
Faktycznie, miło się oglądało mknącego po torze Tomasza Jędrzejaka. Bardzo lubił ścigać się w Zielonej Górze, to tu sięgnął po swój życiowy sukces. W 2012 roku zdobył tytuł indywidualnego mistrza Polski, choć nie był faworytem finału. Wszyscy stawiali na miejscowego asa Piotra Protasiewicza. Ale „Ogór” – tak mówiono na Tomasza Jędrzejaka – zaskoczył nie tylko „Protasa”, w kapitalnym stylu wygrał cztery wyścigi, pokonał go tylko Bartosz Zmarzlik ze Stali Gorzów. - Miałem taki moment w karierze, kiedy myślałem o zakończeniu przygody z żużlem, nie chciałem już jeździć, a dziś jestem mistrzem - mówił w sierpniu 2012 roku Tomasz Jędrzejak, wówczas zawodnik Sparty Wrocław. - Rok temu z kolegami z drużyny zdobyłem tu mistrzostwo Polski w jeździe parami, wcześniej w Zielonej Górze też udało mi się wygrać kilka imprez. Wiedziałem, że powalczę o medal.

Dla Sparty oddałbym wszystko
Medali mistrzostw Polski zdobył kilkanaście, nigdy jednak nie wywalczył złota w ekstralidze, choć ścigał się w niej przez 15 sezonów. Najdłużej – 12 lat – w Sparcie Wrocław. Ten klub traktował wyjątkowo. – Oglądając, jako młody chłopak mecze złotej drużyny z lat 90., myślałem sobie, że chciałbym ścigać się w tym klubie – mówił Tomasz Jędrzejak podczas majowego jubileuszu 25-lecia Wrocławskiego Towarzystwa Sportowego. - Wtedy to były jedynie marzenia, ale kilkanaście lat później podpisałem jednak kontrakt ze Spartą, potem zostałem jej kapitanem. Wrocławski klub zawsze będzie w moim sercu. To klub, z którym się identyfikowałem i dla którego w cudzysłowie oddałbym naprawdę wszystko...

TOMASZ JĘDRZEJAK miał 39 lat. Karierę żużlowca rozpoczął w 1995 roku w Ostrowie Wielkopolskim. Tu ścigał się w latach 1995-99, 2004-06. Startował też w zespołach Sparty Wrocław (2002-03, 2007-09, 2011-17), Włókniarza Częstochowa (2000-01), Unii Tarnów (2010) i Stali Rzeszów (2018). Jeździł też m.in. w lidze angielskiej i szwedzkiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska