Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Paluch mówi wprost: chcemy awansować

Przemysław Piotrowski
TOMASZ PALUCHMa 39 lat. Jest trenerem AZS-u UZ-u od siedmiu sezonów. Jako zawodnik występował w Zrywie Zielona Góra, Stlinie Gorzów, Mostostalu Kędzierzynie Koźlu, Nysie i Bełchatowie. Mieszka w Nowogrodzie z żoną Agatą i dwiema córkami: trzyletnią Mają i półtoraroczną Natalią.
TOMASZ PALUCHMa 39 lat. Jest trenerem AZS-u UZ-u od siedmiu sezonów. Jako zawodnik występował w Zrywie Zielona Góra, Stlinie Gorzów, Mostostalu Kędzierzynie Koźlu, Nysie i Bełchatowie. Mieszka w Nowogrodzie z żoną Agatą i dwiema córkami: trzyletnią Mają i półtoraroczną Natalią. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Rozmowa z trenerem drugoligowego zespołu siatkarskiego AZS-u UZ-u Zielona Góra TOMASZEM PALUCHEM, który w końcu przestaje owijać w bawełnę i zapowiada, że zrobi wszystko, aby jego drużyna awansowała do pierwszej ligi.

- Połowa rundy zasadniczej, a wy bez porażki. Zapowiedzi o awansie nie były na wyrost.

- Bardzo cieszy mnie dyspozycja chłopaków. Nikomu do tej pory nie udało się z nami wygrać, a my prezentujemy się coraz lepiej. Nie ukrywam, że na początku sezonu studziłem nastroje i nie chciałem mówić o awansie. Dziś jednak mówię wprost, że tylko to nas interesuje.

- Niedawno zlaliście na kwaśne jabłko głównych rywali Grześki Hellenę Kalisz i to na ich terenie. Jesteście aż tacy mocni?

- W tym spotkaniu byliśmy tak skoncentrowani, że praktycznie w całym spotkaniu mieliśmy wszystko pod kontrolą. Oczywiście poza trzecim setem, który przegraliśmy i który powoli staje się naszym firmowym, ale niestety w złym tego słowa znaczeniu. Zawsze chłopaki jakoś za bardzo się rozluźniają, tracą koncentrację i przegrywają. Nawet z tymi słabszymi ekipami. Musimy nad tym mocno popracować.

- Ale i tak zawsze spokojnie zwyciężacie.

- Tym bardziej trzeba się cieszyć. W tym zespole jest wielki potencjał, który jeszcze nie do końca zastał wykorzystany. Naprawdę mamy jeszcze dużo do poprawy. Nie gramy jakoś specjalnie świetnie. Widzę to szczególnie teraz, gdy już nie wchodzę na parkiet. I to akurat bardzo mnie cieszy. Musimy popracować przede wszystkim nad blokiem i zgraniem, bo zdarza się czasem, że te piłki są za niskie, za wysokie, czy za ostre, że wyjdziemy za szybko, czy za wolno do ataku. Niby się rozumiemy, ale na pewno to można jeszcze poprawić.

- Dziwnie to brzmi w ustach trenera, którego ekipa zmiata rywali z parkietu w każdym meczu...

- No może, ale tak po prostu jest. Trzeba pamiętać, że to również drużyna stąd. Oni identyfikują się z miastem i kibicami. A do tego, mimo że są młodym i perspektywicznym zespołem, to są również doświadczeni, a kilku zawodników jak Jakub Kowalczyk, czy Łukasz Klucznik występowało już w pierwszej lidze. Dzięki temu nie mają problemów z realizowaniem taktyki. Plan wykonują w zasadzie zawsze w stu procentach. Co również bardzo ważne, chłopaki są silni psychicznie. Wygrywamy większość walk na przewagi, a nawet potrafimy w końcówkach zdobyć kilka punktów z rzędu i wyjść z beznadziejnych sytuacji.

- Wspomniał pan o kibicach. Tych jest na waszych meczach znacznie więcej niż wcześniej.

- Bardzo im za to dziękujemy, bo ich doping pomaga w odnoszeniu tych zwycięstw. Wszyscy jesteśmy niesamowicie szczęśliwi, że siatkówka staje się w mieście coraz bardziej popularna. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że z żużlem nie wygramy nigdy, ale o drugie miejsce w hierarchii zielonogórskich sportów możemy spokojnie powalczyć. Może jacyś żużlowcy wpadną nas obejrzeć? Wiem, że lubią pograć w siatkówkę na treningach, więc może pomogą przyciągnąć jeszcze więcej kibiców. Tym bardziej, że za rok powalczymy na nowiutkiej, pięciotysięcznej hali. No i oczywiście musimy awansować, bo jeśli nie teraz to kiedy?

- Jak się panu udało zmontować taką ekipę za tak małe pieniądze?

- Nie było to łatwe i mieliśmy trochę szczęścia, choćby z Jakubem Kowalczykiem, który przyszedł z Orła Międzyrzecz. Ale ogólnie to zasługa wielu osób, również zawodników. Tu zadzwonił Lisek (Wojciech Lis - dop. red.) do kogoś, tam kto inny. Otwarcie było wiadomo, że nie ma wielkich pieniędzy, ale będziemy chcieli zrobić wynik. Nie chciałbym się chwalić, ale również moja skromna osoba też trochę przyciągnęła, bo chłopaki lubią ze mną pracować, wiedzą, że jest świetna atmosfera. Mamy wszystko, aby wygrywać.

- Brak jeszcze tylko awansu...

- Postaramy się o to i w imieniu swoim oraz wszystkich zawodników zapewniam, że zrobimy wszystko, aby w przyszłym sezonie zagrać w pierwszej lidze.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska