MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Totalnie piekielna rozwałka

Piotr Jędzura
W imię Boga i dla ukochanej... Prosta, bardzo mięsista fabuła. Hordy demonów, strzelanina i wszechobecna krew. Po prostu jest jazda bez trzymanki.
Totalnie piekielna rozwałka

W cyklu "W to zawsze się gra" wróciłem do Painkiller, tym bardziej warto, bo CD Projekt wydał Czarną Edycję gry. A w niej Painkiller wraz z dodatkiem Battle out of Hell. Wrzuciłem więc płytkę w napęd PC-ciaka i po chwili wkroczyłem w mroczny i bardzo niebezpieczny świat.

Pada deszcz. Z ukochaną jedziemy na kolację. Stolik zamówiony na 19.00. Niestety dochodzi do wypadku. Krople krwi padają na ziemię i po chwili stoimy przed wysłannikiem Boga. Ma dla poważną nas robotę. - Zlikwiduj czterech generałów Lucyfera - mówi duża postać z białymi włosami.

Lucyfer szykuje wielką armię, która najedzie na Niebo. Gdy zginą generałowie, Lucyfer zaniecha swoich niecnych planów.
A nagrodą? To nie wieczna chwała, ale ukochana. Więc nad czym się tu zastanawiać. Posłanie do piekieł hord demonów, w tym przypadku to nic trudnego. Do dzieła.

Zaczynamy grę na cmentarzu. Uzbrojeni na początek w coś na wzór wirnika z kilkoma ostrzami z wyrzutnia głowicy, która w jest też jest czymś w rodzaju laserowej kosy. Niezłe. Po chwili dopadamy też miotacz kołków. Bardzo skuteczny. Tym bardziej, że na "dzień dobry" atakują nas uzbrojeni w miecze żołnierze szatana. I zaczyna się wielka, wielka... wręcz olbrzymia jatka.

Wracając do broni. Mamy jej w grze pięć rodzajów, ale to nic. Każda ma przynajmniej po dwie rożne możliwości. To sprawia, że w rzeczywistości jesteśmy prawdziwą chodzącą bombą. Lepiej nie zaczepiać, bo jak huknie!!!

Rozgrywka jest odlotowa. Przez całą grę atakują nas dziesiątki piekielnych stworów. Wyłażą jak robale z każdej dziury. Na myśl od razu przychodzą mi Żołnierze Kosmosu, tam też była niezła sieczka z robalami z innej galaktyki. Tu jest podobnie. Przeciwnicy też nie z tego świata, bo z piekła rodem. Jazda jest niemal przez cały czas.
Na końcu każdego z etapów czeka na nas na prawdę wielki gość. Podobnych olbrzymów w grach się nie spotyka. Tu są i trzeba stanąć z nimi oko w oko. Brrr. Dobrze, że to tylko gra.

Graficznie Painkiller stoi na niezłym poziomie. Pomieszczenia wyrysowane ciekawie. Oprawa wideo zasługuje na pochwałę. Otoczenie można niszczyć.
Wielkim plusem są dźwięki. To bicie serca czasami przyprawia o dreszcze.
Muzyka zmienia się kiedy tylko ruszają na nas przeciwnicy. Uspokaja się, gdy wszyscy są po "drugiej stronie".

Painkiller oferuje trochę urozmaicenia. Każdy wysłany przez nas do "diabła" przeciwnik zostawi po sobie mgiełkę. To dusza. Zbieramy je, a po uzbieraniu 66 wpadamy w szał. Świat zmienia się w czerwone otoczenie (pewnie krwiste) a my stajemy się prawdziwym demonem. Wtedy nic nam nie robią przeciwnicy. Szkoda, że to nie trwa wiecznie.

Podsumowując Painkiller to produkt nie na chwałę, ale prosty i typowo rozrywkowy program. Ma bawić i cieszyć. I swoją rolę spełnia wyśmienicie.
Za tak małe pieniądze kupić oryginał to przecież przyjemność. Potem już możemy tylko cieszyć się totalną rozwałką, w dodatku gdy tylko przyjdzie na to ochota.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska