MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trudne zwycięstwo

Paweł Tracz
Tomasz Borczyński (z lewej) i Paweł Kupisz stanowili w sobotę zaporę nie do przejścia. Za chwilę zablokują atak Macieja Krzywieckiego.
Tomasz Borczyński (z lewej) i Paweł Kupisz stanowili w sobotę zaporę nie do przejścia. Za chwilę zablokują atak Macieja Krzywieckiego. fot. Kazimierz Ligocki
Zdecydowanym faworytem spotkania był GTPS. Gorzowianie wprawdzie pokonali SMS w trzech setach, ale na końcowy sukces musieli ostro zapracować.

Przed meczem trener gospodarzy Maciej Kowalczuk miał spory ból głowy. Z powodu anginy nie mógł wystąpić libero Radosław Maciejewicz i z konieczności na tej pozycji zagrał borykający się z kontuzją pleców Daniel Mróz. Choroba wykluczyła również Romana Gulczyńskiego. - Całe szczęście, że niedyspozycja zawodników przypadła na mecz z SMS-em. Bo dziś pole manewru w zmianach miałem praktycznie zerowe - mówił po spotkaniu szkoleniowiec miejscowych.

Już pierwszy set pokazał, że młodzież ze Spały tanio skóry nie sprzeda. Gorzowscy kibice przecierali oczy ze zdumienia, gdy w pierwszym secie goście przez długi czas dotrzymywali kroku miejscowym. - Nikt nie mówił, że to będzie spacerek - tłumaczył Kowalczuk.

Przy stanie 17:12 o czas poprosił trener gości i od tego momentu nasza przewaga zaczęła topnieć. Było 21:19, gdy ciężar walki wziął na siebie Krzysztof Śmigiel. Jego trudna zagrywka pozwoliła odskoczyć gospodarzom na pięć punktów. Pierwsze dwie piłki setowe goście jeszcze wybronili, ale wobec ataku Macieja Wołosza byli bezradni.
Jeszcze większe emocje przyniosła druga partia. Goście cały czas deptali naszym po piętach, a nawet prowadzili dwoma punktami. - W nasze szeregi wdarło się rozluźnienie. Nie robiłem nerwowych ruchów, bo zawodnicy są na tyle doświadczeni, że sami rozwiązali chwilowe problemy - mówił Kowalczuk. W końcówce seta grę gorzowskiego zespołu pociągnął rezerwowy Aleksander Januszkiewicz. Przy stanie 24:23 SMS zdołał jeszcze wyrównać, ale w końcówce górę wzięło ogranie gospodarzy.

W ostatnim secie nasi wykorzystali zmęczenie rywali i szybko objęli pięciopunktowe prowadzenie. Mimo licznych zmian dokonywanych przez gości, miejscowi cały czas trzymali rękę na pulsie. - Zaczęliśmy popełniać błędy w przyjęciu i rozegraniu. Przewaga była już tak duża, że trudno było to odrobić - tłumaczył po meczu opiekun SMS-u Karol Janaszewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska