Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzebiszewo. To był festyn z jajami!

Dariusz Brożek 510 026 971
Jedną z konkurencji było rzucanie jajkami na czas. Paulina Rzetelna (na zdjęciu) razem z Anną Lis w ciągu minuty rzuciły nim złapały aż 18 razy.
Jedną z konkurencji było rzucanie jajkami na czas. Paulina Rzetelna (na zdjęciu) razem z Anną Lis w ciągu minuty rzuciły nim złapały aż 18 razy. Dariusz Brożek
Kilkaset osób bawiło się na sobotnim festynie. Imprezy w tej wsi mają taką renomę, że przyjeżdżają na nie nawet mieszkańcy sąsiednich miejscowości - Deszczna, Brzozowca i Skwierzyny

Konkursy sprawnościowe z jajkami były jedną z odsłon sobotniego festynu w Trzebiszewie. Dlaczego akurat z jajkami? – Bo jesteśmy wioską z jajami. W jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa. Po prostu fajnie się bawimy. A tak na poważnie, w naszej wsi jest wielu hodowców kur – tłumaczy prezes Ochotniczej Straży Pożarnej Grzegorz Mrowicki, który był współorganizatorem imprezy.

W konkursie rodzinnym wystartowało kilka dwuosobowych zespołów. M.in. rzucali jakami na odległość. Tzn. rzucała jedna osoba, a druga musiała je złapać. Wygrała ta para, która podczas trzech prób osiągnęła najdłuższą odległość. Potem rzucali jajkami na czas. – To fajna zabawa. W ciągu minuty miałyśmy osiemnaście rzutów – mówiły Anna Lis i Paulina Rzetelna.

Ostatnią konkurencją było ubijanie piany „na sztywno”. Rozstrzygnięcie rodzinnego konkursu nie zakończyło jednak pełnego atrakcji festynu. Panie tańczyły zumbę, a dzieci odgadywały na podstawie melodii tytuły popularnych bajek i filmów. Konkurs prowadził kapitan Brek, którego marynarska czapka i uniform budziły wśród maluchów wielkie zainteresowanie. Wiele emocji dorosłym mieszkańcom dostarczył natomiast konkurs na fraszkę o wsi, w której musiało oczywiście znaleźć się słowo jajko. Wygrała Dorota Borkowska po dogrywce z Anną Salach. Nagrodą był czarny kogut, ufundowany przez byłego żużlowca Marka Towalskiego z pobliskiego Brzozowca.

Nie lada wyzwaniem dla panów był konkurs wspinania się na wysoki na 10 metrów drewniany pal. Żadnemu ze śmiałków nie udało się wspiąć na jego szczyt. - Zostawimy pal we wsi, nich próbują. Za rok któremuś może się uda. Dawniej takie konkurencje były bardzo popularne na wsi - tłumaczy G. Mrowicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska