Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tu mogą przeżyć zimę

Janczo Todorow
Dyżurni ratownicy Melisa Derezińska i Daniel Sobków dbają o to, aby pościel w ogrzewalni była czysta
Dyżurni ratownicy Melisa Derezińska i Daniel Sobków dbają o to, aby pościel w ogrzewalni była czysta fot. Janczo Todorow
Od grudnia do końca marca przy ul. Bohaterów Getta czynna jest ogrzewalnia - minischronisko. Przed mrozem znajduje w niej miejsce wielu bezdomnych.

Ilu ich jest w mieście tak naprawdę nikt nie wie. Pracownicy opieki społecznej szacują, że ok. 40, ale nie mają pewności czy jest to pełna liczba. Niektórzy mieszkają w altankach, inni w opuszczonych warsztatach. Większość bezdomnych to miejscowi, ale są też i przyjezdni.

- Przyjechałem do kumpla, wydawało mi się, że zostanę u niego na dłużej, ale nie udało się. Tak trafiłem do żarskiej ogrzewalni - opowiada Ryszard z Wrocławia. Właśnie wziął gorący prysznic i popija z kubka kawę.

- Nie ma mowy, żeby ktoś tu pił alkohol - zaznacza Daniel Sobków, dyżurny ratownik, który nadzoruje ogrzewalnię. - A jak przyjdzie jakiś bezdomny pod wpływem alkoholu, to wysyłamy go na kilkugodzinny spacer, aby się przewietrzył.

Kanapka na śniadanie

Ogrzewalnia, to duża sala, w której ustawiono 15 łóżek. Placówkę prowadzi żarski sztab Społecznej Krajowej Sieci Ratunkowej za pieniądze urzędu wojewódzkiego oraz urzędu miejskiego. Czynna jest codziennie od 18.00 do 8.00.

Rano bezdomni wychodzą i idą w miasto. Niektórzy z nich załatwiają sobie jakąś dorywczą pracę, inni zbierają puszki i złom. Wieczorem wracają na nocleg. Rano, zanim wyjdą, dostają kanapkę. Słuchają radia, niektórzy czytają prasę, można się napić herbaty. - Mieszkaliśmy w wagonowni, ani wody, ani światła tam nie było, a zimno jak diabli. Mamy tu dobrze, nie można narzekać - opowiada jeden z bezdomnych.

Kobiety też nocują

- Trafiają tu przeważnie ludzie, którzy stracili dach nad głową z powodu nadużywania alkoholu. Odrzuceni przez rodzinę - mówi D. Sobków. - Ale obojętnie z jakiego powodu znaleźli się na ulicy, to należy im pomóc. Nie możemy ich pozostawić pod gołym niebem. Do nas przychodzą przeważnie bezdomni mężczyźni, ale raz nocowała też kobieta.

- W mieście mamy także dwie noclegownie, w których bezdomni mieszkają dłużej - informuje Stefan Łyskawa, kierownik miejskiego ośrodka pomocy społecznej. - Ale nie wszyscy chcą tam zostać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska