Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko woda i soki

STEFAN CIEŚLA (95) 722 57 72 [email protected]
- Na czas głodówki wzięliśmy urlopy - mówią (od lewej) Lidia Dziabas i Katarzyna Fierlej
- Na czas głodówki wzięliśmy urlopy - mówią (od lewej) Lidia Dziabas i Katarzyna Fierlej Sławomir Sajkowski
Siedmiu pracowników szpitala przy ul. Warszawskiej w Gorzowie Wlkp. rozpoczęło wczoraj głodówkę w obronie lecznicy przed likwidacją. Domagają się też odwołania dyrekcji szpitala wojewódzkiego.

- Innego wyjścia nie było, a po sobotnim spotkaniu z marszałkiem Andrzejem Bocheńskim odnieśliśmy wrażenie, że likwidacja szpitala jest przesądzona - mówi jedna z głodujących Krystyna Turtoń, pielęgniarka z poradni urazowo-ortopedycznej.

Tylko woda i soki

Na miejsce protestu pracownicy wybrali dwa pokoiki na poddaszu oddziału dermatologii. Na podłodze ułożyli materace, w kącie ustawili pojemniki z wodą i sokami. W jednym głodować będą panie - oprócz K. Turtoń jeszcze Lidia Dziabas (oddziałowa oddziału dermatologii), Katarzyna Fierlej (pielęgniarka oddziału wewnętrznego) i Zenona Zahajkiewicz (salowa z oddziału chirurgii ogólnej). W drugim panowie - Mirosław Jessa z działu technicznego, Eugeniusz Maziej z działu energetycznego i Andrzej Andrzejczak, przewodniczący szpitalnej Solidarności. Jeśli komuś zdrowie nie pozwoli głodować, w kolejce czeka dziesięciu chętnych rezerwowych. - W negocjacjach prezentowaliśmy nasz plan uratowania szpitala. Ale dyrekcja cały czas była przeciwna, uważając widocznie, że zwykły robol nie może wymyślić czegoś sensownego - mówi rozżalona K. Turtoń.

Rozmowy pozorowane

A. Andrzejczak zapewnia, że protest w niczym nie zakłóci pracy szpitala. Jego zdaniem dyrekcja tylko pozorowała negocjacje w sprawie reorganizacji. - Marszałek po sobotnich negocjacjach obiecał wczoraj przedstawić swoje stanowisko. Ale zamiast tego zaproponował utworzenie grupy roboczej, która zajmie się gorzowskimi szpitalami. Dlatego zwróciliśmy się o pomoc do wojewody, chcemy też, aby sytuacja szpitala była tematem specjalnego posiedzenia w Gorzowie sejmiku wojewódzkiego - mówi A. Andrzejczak.

Armata przy głowie

- Głodówka to nie przystawienie nam pistoletu, tylko armaty do głowy. Szkoda, że stało się to, gdy byliśmy już tak blisko kompromisu w negocjacjach - twierdzi dyrektor szpitala wojewódzkiego Leszek Wakulicz. Do głodówki nie przyłączyły się związki zawodowe pielęgniarek i położnych, lekarzy i OPZZ. - My też jesteś- my zdesperowani w obronie miejsc pracy. Ale nie zgodzimy się na to, aby szpital przy Warszawskiej się usamodzielnił, a my zostaniemy z jego długami - mówi przewodnicząca związku Anna Rybska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska