Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczniowie czasem przy niej płaczą, a czasem się złoszczą

Jan Walczak
Mariola Bujacz, polkowiczanka, mężatka, ma czteroletniego synka, ukończyła filologię francuską i rumuńską w Poznaniu, a następnie szkołę trenerów i psychoterapeutów w Krakowie. Studiuje psychologię kliniczną. Od trzech lat pracuje w Gimnazjum nr 2.
Mariola Bujacz, polkowiczanka, mężatka, ma czteroletniego synka, ukończyła filologię francuską i rumuńską w Poznaniu, a następnie szkołę trenerów i psychoterapeutów w Krakowie. Studiuje psychologię kliniczną. Od trzech lat pracuje w Gimnazjum nr 2. fot. Jan Walczak
Rozmowa z Mariolą Bujacz, psychoterapeutką szkolną z Polkowic

- Czy psychoterapeuta w gimnazjum to już standard?- Myślę, że nie. Bywa, że w szkołach pracują psychologowie. Psychoterapeuta w gimnazjum to prawdziwa rzadkość. Żadna ze szkół w naszym mieście, poza Gimnazjum nr 2, nie zatrudnia psychoterapeuty.

- Jak zdobywa pani zaufanie uczniów, poznaje ich kłopoty? To chyba nie takie proste?- To o czym rozmawiamy w moim gabinecie, pozostaje tylko i wyłącznie pomiędzy nami. Nie oceniam, nie krytykuję, a raczej podążam za tym, co mówi uczeń. On sam odkrywa, co dla niego najkorzystniejsze. Staram się być wszędzie tam, gdzie uczniowie wykazują inicjatywę w życiu szkoły. Właśnie wtedy nawiązuję kontakty, które skłaniają do szczerych rozmów.

.

- Zdarzają się bardzo trudne sprawy?- Bywają dzieci agresywne, z którymi trzeba wytrwale pracować. Prowadzę dla nich specjalne zajęcia, uczące jak rozładować złość i napięcie w inny sposób niż poprzez agresję słowną i fizyczną. Podczas zajęć, trwających czasem rok, uczestnicy gromadzą punkty. Mogą je zamienić np. na karnet do pizzerii.

- Z jakimi kłopotami przychodzą dzieci?- Czasem to sprawy związane z rówieśnikami, środowiskiem rodzinnym. W Polkowicach jest wiele rodzin dotkniętych problemem alkoholowym.

- Na stoliku stoi pudełko z chusteczkami. Czy dzieci wypłakują się w pani gabinecie?- Właśnie po to te chusteczki tutaj stoją. Rozmawiamy rzeczywiście na tematy bardzo osobiste. Dzieci potrafią się otworzyć i opowiedzieć o trudnościach rodzinnych, koleżeńskich. Potrafią się zdobyć na szczerą rozmowę, zrzucić maskę. Płaczą, czasem złoszczą się.

- Rodzice potrafią komunikować się z gimnazjalistami?- Wiek gimnazjalny często jest demonizowany. A wbrew pozorom dotarcie do człowieka w tym wieku nie jest aż takie skomplikowane. Nastolatek czasem "tupie", jak małe dziecko. Rodzic nie powinien się denerwować. Powinien wyraźnie wytyczyć granice, co wolno, a czego nie wolno. Trzeba mądrze karać, nie zapominając o nagradzaniu. Na przykład jeśli dziecko ucieknie z lekcji, powinno dodatkową godzinę spędzić nad książkami. Krzyki i nadmierne zakazy nie przynoszą zazwyczaj efektów.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska