Liczący 224 strony album ,,Międzychodzianie i ich miasto'' opowiada o nieistniejącym już Międzychodzie, który zachował się tylko w pamięci najstarszych mieszkańców. I na fotografiach, do których dotarła autorka. To saga o przedwojennym mieście kolejarzy i rzemieślników, gdzie prawie w każdej kamienicy mieścił się tzw. skład, czyli niewielki sklepik. Oraz o działających tam licznych polskich stowarzyszeniach społecznych; od wioślarzy i piłkarzy po śpiewaków z Lutni, harcerzy i bractwo kurkowe. To dzieło Krystyny Szczepańskiej-Hatzke, która urodziła się i wychowała w Szczecinie, obecnie zaś mieszka w Düsseldorfie. Skąd więc fascynacja historią Międzychodu i jego mieszkańców?
- Zaczęło się od archiwum mojego męża Pawła Hatzke, który jest międzychodzianinem. Przypadkiem natrafiłam na zdjęcia i dokumenty sprzed drugiej wojny, które odziedziczył po rodzicach. I zakochałam się w tym mieście - mówi.
Ojciec P. Hatzke był zdunem. Naprawiał i budował piece, a po pracy trenował pływanie gimnastykę. Był wicemistrzem Polski rzemieślników. Gromadził pieczołowicie dyplomy, wycinki prasowe fotografie i medale. Niektóre z nich jego synowa zamieściła w swoim albumie. Pracowała nad nim przez cztery lata. Przyjeżdżała do Międzychodu, razem z regionalistami Antonim Taczanowskim i Arturem Paczesnym wertowała zbiory miejscowego muzeum.
Pomagało całe miasto
K. Szczepańskiej-hatzke pomagali także mieszkańcy, którzy chętnie opowiadali o swych przodkach, identyfikowali postaci i zdarzenia uwiecznione na pożółkłych ze starości zdjęciach. Wytrychem do ich serc było znane i szanowane w mieście nazwisko męża. Dotarła m.in. do badacza historii Łucjana Sobkowskiego, który zgromadził największe w powiecie prywatne archiwum dokumentów o Ziemi Międzychodzkiej i jest autorem kilku książek.
Pokłosiem tych poszukiwań i fascynacji była ponad rok temu wystawa w miejscowym muzeum ,,Międzychodzianie i ich miasto'', na której K. Szczepańska-Hatzke zaprezentowała kilkaset fotogramów z obszernymi opisami. - Pomyślałam wtedy, że warto je opublikować. Pomysł podchwyciły władze miejskie, które pomogły mi wydać album - mówi.
Nosił buty za mistrzem
Album okazał się lokalnym przebojem. Podczas spotkania autorskiego sprzedano ponad 50 egzemplarzy. Autorka podkreśla, że swój udział w sukcesie wydawnictwa ma także właścicielka międzychodzkiej drukarni Bożena Wesołowska.
- To był sprawdzian naszych możliwości edytorskich. Dla mnie to praca nad albumem była jednocześnie spacerem po nieznanym mi zupełnie mieście. I na każdej stronie odkrywałam jego kolejne tajemnice - mówi B. Wesołowska.
Autorkę i jej dzieło komplementuje 79-letni Bolesław Cenkier. Na fotografii ilustrującej stronę tytułową od razu zidentyfikował Barnarda Falkowskiego, który przed wojną był działaczem sportowym i znanym handlowcem. Na zdjęciu ma około 10 lat i dumnie pręży pierś w marynarskim mundurku. - To kawał naszej historii. Wertując album przypomniałem sobie dzieciństwo. Znałem Pawła Hatzke. Nosiłem za nim buty, żeby wejść za darmo na stadion. To było z 70 lat temu - wspomina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?