Nie ma się z czego śmiać. Gafy rządzących polityków, o jakich nam się nie śniło i absurdy rodem z krzywego zwierciadła - oto stały się rzeczywistością. I to niewesołą. Bo czy można przejaskrawić sprawę teletubisia Tinky-Winky, ponoć promującego homoseksualizm swoją damską torebką, co całkiem poważnie chciała badać rzeczniczka praw dziecka z LPR? Nie można. Czy można usłyszeć o bardziej komicznym dziwactwie premiera, który nie ma konta w banku, bo nie ufa ludziom i trzyma pieniądze u mamy? Nie można. Rubikon został przekroczony. Dalej nie ma żartów. Są obawy o ludzi, którzy nami rządzą.
Z premiera bez konta pokładali się ze śmiechu Amerykanie na antenie telewizji FOX. Z teletubisiowej obsesji śmiali się brukselscy korespondenci w Komisji Europejskiej. Tylko nam nie do śmiechu.
Niedawno satyrycy odmówili udziału w kabaretonie na opolskim festiwalu. Powodem był zakaz śmiania się z władzy. Efekt był odwrotny, bo gdy ktoś ze śmiechem wojuje, ktoś inny ze śmiechu pęka. Ale teraz walka z humorem przeszła w decydującą i co gorsza - skuteczną fazę. Czyli wcielanie w życie tego, czego najlepsi satyrycy by nie wymyślili.
Ta "reforma humoru narodowego" zaczęła się od Jacka i Placka, czyli dwóch takich co ukradli Księżyc. Proponuję jednak rozważyć kryminalny wątek kradzieży w tej bajce. No i to, że Jacek i Placek to chłopcy. Podejrzane...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?