Zgodnie z zapowiedziami rosyjski Gazprom we wtorek ok. godz. 8 czasu polskiego (godz. 10 czasu moskiewskiego) polecił wznowienie dostaw. Pierwsze partie paliwa popłynęły przez stację pomiarową Sudża, w obwodzie kurskim, w południowo-zachodniej Rosji, w kierunku stacji Orłowka, na południu Ukrainy.
Jednak po kilku godzinach od odkręcenia kurków rosyjski koncern oświadczył, że Ukraina zablokowała przesył gazu do krajów Europy.
Szef koncernu Aleksiej Miller wyjaśnił dziś po południu, że Gazprom tłoczy gaz w kierunku Bałkanów i Słowacji, jednak Ukraina go nie przepuszcza.
Ukraiński Naftohaz przyznał, że nie odbiera gazu, gdyż warunki przesyłu rosyjskiego surowca są nie do zaakceptowania. Naftohaz domagał się od Gazpromu napełnienia gazem wszystkich rurociągów tranzytowych, a nie - jak obecnie - tylko jednego, który prowadzi przez Ukrainę do państw bałkańskich.
Zdaniem przedstawiciela prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki ds. bezpieczeństwa energetycznego Bohdana Sokołowskiego, strona rosyjska świadomie zaplanowała akcję, by Ukraina nie miała możliwości przesłania gazu tam, gdzie jest on najbardziej oczekiwany, czyli do Bułgarii i innych państw bałkańskich. Według niego, chodziło o podważenie wiarygodności Kijowa.
![od 7 lat](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.224.0/images/video_restrictions/7.webp)
Materiał partnera zewnętrznego NBP
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?