PIOTR MAŁACHOWSKI
PIOTR MAŁACHOWSKI
Ma 25 lat. Jest wychowankiem WKS-u Ciechanów, obecnie Śląsk Wrocław. Rekord życiowy - 68,65 m. Młodzieżowy mistrz Europy z 2005 roku.
- Złoto było poza zasięgiem?- Mówiąc szczerze to tak. Już nie miałem siły. W czwartej próbnie już nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Oczywiście próbowałem, ale nie dałem rady.
- Nogi zawiodły?- Nic nie zawiodło. Konkurs trwał bardzo długo. Masa jest dosyć duża, więc trzeba jakoś ten ciężar utrzymywać, rzucać, rozgrzewać się. Ale jestem zadowolony i z wyniku i z lokaty.
- Miał pan nadzieję, że po tak dobrym rzucie jak ten w drugiej próbie rywale wymiękną i może być złoto?- Nie. Wiedziałem, że oni się nie poddadzą. Tu są najlepsi na świecie. Przypuszczałem, że się zmoblilizują, I tak się stało.
.
- Po kwalifikacjach była myśl o medalu?- Pewnie. Skoro dobrze rzuciłem i prowadziłem to trudno nie myśleć o medalu.
- Kanter objął prowadzenie w czwartej kolejce. Była szansa by odpowiedzieć?- Wtedy już raczej nie. Tak jak mówiłem nie miałem siły. Gdyby to zrobił w pierwszej lub drugiej wtedy tak. Pod koniec konkursu straciłem swój atut, czyli szybkość. Stałem się zbyt ociężały. Pozostało mi cieszyć się ze srebra.
- Rozmawialiście z trenerem przed konkursem? Co mówił?- Rzucaj daleko (śmiech).
- O czym pan rozmawiał z Szymonem Ziółkowskim podczas konkursu?- Ziółek powtarzał: tylko spokojnie, tylko spokojnie.
- Tomasz Majewski dał panu swoją biało-czerwoną flagę. Jesteście przyjaciółmi?- Tak, oczywiście. Ale to wymyślił Tomek. Ja byłem tylko wykonawcą.
- Przekaże pan ją następnemu medaliście?- Bardzo chętnie, O ile tylko będę na trybunach i Polak zdobędzie medal, to zrobię to z przyjemnością.
- Jest pan zawodowym wojskowym. Jaki awans w armii po medalu?- Dajcie spokój. Od awansów to są przełożeni.
- A jaki ma pan stopień?- Nie powiem.
- Dlaczego?- Bo będziecie się śmiali, No dobra: starszy szeregowy.
- A granatem ile pan rzuca?- Nie wiem, ale daleko.
- To prawda, że gra pan na trąbce?- Tak. Kiedyś grałem.
- Co się panu śniło w nocy poprzedzającej konkurs?- Zaraz niech sobie przypomnę. Wiem, Kobiety.
- Ten dzisiejszy konkurs to pewne podsumowanie pana pracy?- Tak. Przecież nie było mi łatwo. A znaleźli się tacy, którzy wróżyli, że nie rzucę powyżej 60, no 61 metrów. I co? Ważne jest, że forma się ustabilizowała, że regularnie osiągam przyzwoite wyniki. Dziś srebro podczas igrzysk. Z tym już można myśleć o liczeniu się w świecie.
- Dziękuję.
Andrzej Flűgel
0 68 324 88 06
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?