Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unibax - ZKŻ: Wszystko się może zdarzyć

(lada)
Piotr Protasiewicz (z przodu) i Fredrik Lindgren udowodnili, że kiedy chcą, są dobrze rozumiejącym się duetem. Dziś nie mogą o tym zapomnieć.
Piotr Protasiewicz (z przodu) i Fredrik Lindgren udowodnili, że kiedy chcą, są dobrze rozumiejącym się duetem. Dziś nie mogą o tym zapomnieć. fot. Bartłomiej Kudowicz
Sześć punktów zaliczki w walce o finał z Unibaksem Toruń. W trakcie rundy zasadniczej nikt by w to nie uwierzył, a przecież się stało. Dzisiejszy rewanż zapowiada się bardzo ciekawie.

Od pierwszego pojedynku, który ZKŻ Kronopol Zielona Góra wygrał 48:42 mimo braku pary podstawowych seniorów, minęły prawie dwa tygodnie. Jak nasi wykorzystali ten czas?

Przede wszystkim, kontuzje wyleczyli Rafał Dobrucki i Niels Kristian Iversen. Choć ten ostatni upadł w środowy wieczór w lidze angielskiej, na pewno stawi się w Toruniu.

- Jedziemy i jest szansa, jakiej dawno nie było - powiedział trener Aleksander Janas. - Dobruckiego i Iversena stać na dużo, ale nie mamy stuprocentowej pewności, co do ich dyspozycji. Pierwszy startuje z wyleczoną kontuzją, a drugi świeżo po upadku.

DOPINGUJ PRZY W69

DOPINGUJ PRZY W69

Kibice, którzy z różnych powodów nie pojadą do Torunia, mogą dopingować zielonogórskich żużlowców na stadionie przy ul. Wrocławskiej. Na murawie stanie telebim, a z głośników popłynie dźwięk transmisji. Miejsca można zajmować od 17.30, będzie też działała gastronomia. Wstęp wolny. Po spotkaniu ZKŻ-u Kronopolu, można zostać i obejrzeć drugi mecz półfinałowy: Złomrex Włókniarz Częstochowa - Unia Leszno.

W obozie rywali tylko jedna drobna niedyspozycja. Złośliwa infekcja gardła dopadła Australijczyka Ryana Sullivana. Czy pomoże kolegom?

- Zobaczymy, jest jeszcze trochę czasu i mam nadzieję, że się wykuruje - przyznał menedżer "Aniołów" Jacek Gajewski.

Wszystko wskazuje więc na to, że obie drużyny zmierzą się w najmocniejszych składach.

Jest co nadrabiać

Gospodarze dysponują mocnym składem i atutem swego toru, ale to nasi są nad kreską.

- Mecz przegraliśmy, więc teraz musimy zwyciężyć i to minimum sześcioma punktami. Jest co nadrabiać. Nie padamy na kolana przed Zieloną Górą i chcemy po prostu zrobić swoje - zapowiedział Gajewski. - Wszystko może się wydarzyć. Przecież w rundzie zasadniczej nikt się nie spodziewał, że przegramy bieg młodzieżowców 1:5, a skończymy z przeszło 20-punktową przewagą. Życie samo pisze scenariusze.

Trener Janas i jego zawodnicy liczą się z potencjałem przeciwników i zdają sobie sprawę, że mimo wszystko nie są faworytami dwumeczu. Ale czy to źle?

- Najgorzej, kiedy się coś musi. Jak powiedział swego czasu Piotr Protasiewicz: oni muszą, a my możemy. Nie mamy noża na gardle i to się przekłada na samopoczucie zawodników - ocenił Janas. - Kiedy nie ma nerwówki, podejmuje się lepsze decyzje i łatwiej pracuje.

Dziwna reguła

Jeśli nie powtórzy się scenariusz z rundy zasadniczej i maszynka Falubazu wejdzie na obroty, czeka nas bardzo ciekawe widowisko. Stawką jest finał i nikt z pewnością nie odda bez walki nawet skrawka toru.

Grzegorz Walasek jest w gazie, "PePe" i Iversen dobrze znają tor "pierników", a Fredrik Lindgren poczuł w końcu bluesa. Oby tylko nie potwierdziła się dziwna reguła, która przyświeca nam w tym sezonie, że im lepiej wyglądamy, tym słabiej wypadamy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska