Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uratowali dwóch chłopców przed śmiercią w przeręblu

Jakub Pikulik 0 95 722 57 72 [email protected]
Bogdan Stanisławczyk nie uważa siebie za bohatera. - Po prostu pomagam, kiedy ktoś tej pomocy potrzebuje - skromnie wyznaje 19-latek.
Bogdan Stanisławczyk nie uważa siebie za bohatera. - Po prostu pomagam, kiedy ktoś tej pomocy potrzebuje - skromnie wyznaje 19-latek. fot. Jakub Pikulik
Dziewiętnastoletni Bogdan Stanisławczyk był właśnie u rodziców, kiedy do mieszkania z krzykiem wpadła jego siostra. - Topią się pod lodem - krzyczała. Chłopak bez namysłu wybiegł na dwór.

Chwilę póżniej dołączył do niego jego ojciec i sąsiad. Wspólnie uratowali Jarka i Adriana.

Młodzi chłopcy chcieli sobie skrócić drogę do domu. Dlatego przechodzili przez jezioro. Lód na nim był gruby, ale nie wszędzie. W miejscu, gdzie do jeziora wpada niewielka rzeczka, grubość lodu była na tyle mała, że nie ten nie utrzymał chłopców. Dlatego obaj wpadli do wody.

- Kiedy przybiegłem na miejsce obaj byli w wodzie. Podbiegłem bliżej, a kiedy byłem już przy samym przeręblu położyłem się na lodzie. Chciałem im podać rękę, ale było to na nic. Zdjąłem więc bluzę i rzuciłem do wody. Po chwili ręce mi zgrabiały i wypuściłem ją z rąk - relacjonuje B. Stanisławczyk. Na szczęście niedługo po tym na miejsce dobiegł jego ojciec wraz z sąsiadem. Mieli ze sobą drabinę i liny. Wspólnie uratowali chłopaków, którymi zajęło się pogotowie.

- To nic wielkiego. Trzeba pomagać ludziom, ratować ich przed śmiercią, ale trzeba to robić rozsądnie. Zawsze można stać się kolejną osobą, która może potrzebować pomocy - mówi młody człowiek. Za ten czyn burmistrz Dębna już planuje odznaczenie bohaterów.

- Podobna sytuacja miała miejsce rok temu. Wtedy też śmiałek uratował topiące się w przeręblu dziecko - tłumaczy burmistrz. Pisaliśmy o tym w "GL" z 17 stycznia 2008.
Sam Bogdan przyznaje, że kiedy był dzieckiem również bawił się na jeziorze. - To normalne, że dzieciaki chcą się poślizgać. W mieście nie ma lodowiska, więc idą nad jezioro - mówi młody chłopak.

To, że jezioro zimą jest niebezpieczne potwierdzają zresztą sami mieszkańcy Dębna. - Często można tam spotkać bawiące się na lodzie dzieci. Jeśli ktoś się zagapi, może wejść w rejon rzeczki, gdzie lód jest naprawdę cienki. Wtedy nie trudno o tragedię - tłumaczy spotkany przy jeziorze mieszkaniec pobliskiego osiedla.

Nie jest to pierwszy bohaterski czyn Bogdana Stanisławczyka. Nie tak dawno, w lecie, uratował przed utonięciem inną osobę. - Nie jestem bohaterem. Po prostu pomagam, kiedy trzeba - mówi chłopak. Adrian i Jarek są wdzięczni Bogdanowi, jego ojcu i sąsiadowi za uroatowanie życia. - Nigdy więcej nie będziemy chodzić po lodzie - zapewniają chłopcy. Deklarują też, że będą przed tym przestrzegać swoich kolegów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska