- Opryskujemy 300 kasztanowców rosnących na trenie Nowej Soli - tłumaczy Wojciech Boczkowski, którego spotkaliśmy w alei przy liceum. - Środek nakładamy na pnie i konary, bo szkodnik szrotówek kasztanowiaczek zimuje w ziemi, wśród ściółki, a w kwietniu i maju wędruje do rozwijających się liści.
Właśnie kwitną
Miejskie kasztanowce są chronione dzięki magistratowi, który finansuje te zabiegi, a jesienią przeprowadza akcje grabienia liści. - Pryskamy preparaty już szósty rok z rzędu - stwierdza Wojciech Markowski. - Stosujemy środek Mospilan 20 SP. 20 gramowe opakowanie starcza na 200-400 litrów wody.
Czy środek jest skuteczny?
Wszystko na to wskazuje. Wystarczy przyjrzeć się kasztanowcom w innych miastach czy tym rosnącym we wsiach. Pozostawione bez opieki gubią liście już w lipcu.
- Każde drzewo jest na wagę złota - stwierdza Bolesław Białek, zastępca dyrektora liceum ogólnokształcącego im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Nowej Soli.
- Mamy piękny stadion, a bez kasztanowców wyglądałby jak klepisko. Poza tym kasztanowce mają dla nas znaczenie symboliczne. W przyszłym tygodniu ruszają matury, a na drzewach właśnie pojawiają się kwiaty.
Dzieciaki pakują, pracownicy grabią
W akcje ratowania kasztanowców zaangażowani są też uczniowie LO. - Miesiąc zajmuje nam grabienie liści - stwierdza Mirosław Kasprowicz. - To bardzo dużo pracy, a uczniowie pomagają nam pakować zarażone liście w worki. Dzieciaki pakują, pracownicy grabią.
Ubiegłej jesieni zebrano na terenie szkoły 400 worków liści, każdy zmieścił 100 litrów odpadów. Około 20 takich worków czeka jeszcze na wywiezienie do utylizacji. Fachowcy mówią, że trzeba zrobić to jak najszybciej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?