MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ustawą w kłusowników?

DARIUSZ BROŻEK (95) 742 16 85 [email protected]
Masz w domu wypchanego sokoła lub bobra? Natychmiast zgłoś się do urzędu wojewódzkiego! Jeśli tego nie zrobisz, możesz mieć kłopoty.

Jarosław Szałata z Pszczewa poluje w pobliskich lasach. - Niektórzy moi koledzy leśnicy mają w mieszkaniach wypchane ptaki i zwierzęta, również te chronione - mówi. - Dlatego składaliśmy ostatnio specjalne oświadczenia. Każdy z nas musiał się przyznać, czy ma w domu wypchanego myszołowa czy bobra oraz wyjaśnić, skąd je wziął.

Ustawą w kłusowników?

Przechowywania spreparowanych zwierząt objętych ochroną gatunkową zabrania ustawa z 16 kwietnia br. - Obecne przepisy są bardzo rygorystyczne. Ich celem jest powstrzymanie handlu skłusowanymi zwierzętami oraz samego kłusownictwa - wyjaśnia nadleśniczy z Międzyrzecza Jerzy Pawliszak, członek naczelnej rady łowieckiej. - Dotyczą także osób, które odziedziczyły po dziadku czy ojcu wypchaną sowę lub borsuka.
Ta sama ustawa zabrania też zbierania grzybów objętych ścisłą ochroną. Szkopuł w tym, że nawet doświadczeni grzybiarze mają kłopoty z odróżnieniem odmian tego samego gatunku.

Trefna pomoc szkolna

Zezwolenia na przechowywanie spreparowanych zwierząt wydaje wojewoda. - Ustawa weszła w życie 1 maja, ale nie wpłynął jeszcze żaden wniosek - mówi lubuski konserwator przyrody Wincenty Piworun. Tłumaczy, że o zezwolenia powinny starać się osoby prywatne, ale m.in. również szkoły, jeśli pomocą dydaktyczną w pracowni przyrodniczej jest np. wypchany sokół. W przeciwnym razie właścicielowi grozi sąd.
- Z wnioskiem może wystąpić straż ochrony przyrody lub policja - mówi Szałata. - Nie słyszałem jednak o takim przypadku, choć w regionie są setki, jeśli nie tysiące spreparowanych zwierząt, na które trzeba mieć zezwolenie. Podejrzewam, że niewiele osób wie o tych przepisach.

Upolował i wypchał

Od ponad 30 lat w Puszczy Noteckiej poluje Zdzisław Belina ze Świniar pod Skwierzyną. Ozdobą jego kolekcji myśliwskich trofeów jest m.in. skóra olbrzymiego wilka upolowanego w 1987 r., ale także kilka wypchanych jastrzębi. Czy ma pozwolenia?
- Bez żartów! - odpowiedział. Nie znał nowych przepisów. Gdy dowiedział się, o co chodzi, skomentował: - To jakaś paranoja. Teraz jastrzębie są pod ochroną, ale mam je prawie 30 lat. Wtedy można było na nie polować.
W największym kłopocie są teraz mieszczuchy. Bo niby skąd mają wiedzieć, czy ptak wiszący na ścianie przy kominku jest objęty ochroną?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska