W sobotę, 10 grudnia 2016 r., odwiedziliśmy trzy z kilkudziesięciu jarmarków bożonarodzeniowych, czynnych w stolicy Niemiec do świąt.
Na tym pod 368-metrową wieżą telewizyjną na Alexanderplatz mamy urokliwe lodowisko, urządzone wokół fontanny Neptuna i wielki diabelski młyn z gondolami w kształcie świątecznych chatek (bilet dla czterech osób: 22 euro).
Jarmark przy barokowym zamku Charlottenburg z początku XVIII w. jest bardziej kameralny. Natomiast ten w pobliżu Dworca Zoo i i ulicy wystawnych sklepów Ku’damm ma niesamowitą atmosferę. A to dlatego, że ciągnie się wokół kościoła Pamięci (świątynię ku chwale Cesarza Wilhelma otwarto w 1895 r., zniszczona przez bomby aliantów w 1943 r. nie została odbudowana i do dziś przestrzega przed tragedią wojny) i dobudowanej do niego na początku lat 60. szklanej kaplicy i dzwonnicy.
Na który jarmark byśmy nie trafili, wszystkie kuszą przede wszystkim grzanym winem (3 euro plus 3 euro kaucji za szklany, pamiątkowy kielich lub kufelek), najczęściej z możliwością dolewki czegoś mocniejszego.
Wśród przekąsek - pieczone jadalne kasztany (pięknie strzelają na ruszcie!) po 3 euro. W tej samej cenie poczciwy bratwurst. 4 euro zapłacimy za porcję smażonych pieczarek czy ziemniaków ze szczypiorkiem. Oczywiście wszędzie kuszą też słodkości - pierniki (w tym w kształcie Ciasteczka ze „Shreka”) czy jabłka w czekoladzie.
W mieście można też natrafić na inne transakcje. Na przykład na paradę św. Mikołajów na motocyklach.
Jarmarki najlepiej „smakują” po zmierzchu - gdy stoiska eksplodują ciepłymi światełkami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?