Umierający Mozart
Msza powstała w 1791 roku i nie została przez Mozarta ukończona. Do niektórych części, umierający mistrz sporządził harmoniczne notatki i wskazówki dla swojego ucznia - Franza Xaviera Süssmayra. Ostatnie nuty postawione ręką mistrza, przypadają na ósmy takt partii wokalnych w części „Lacrimo-sa”. Utwór zamówił tajemniczy zleceniodawca, z góry płacąc Mozartowi sumę, którą sobie zażyczył. Mozart do końca swych dni był przekonany, że zlecenie to swoisty znak od opatrzności, a mszę de facto pisze dla siebie.
Stały kanon mszy
Msza składa się z piętnastu utworów, które stanowią stały kanon mszy żałobnej. Są to: Introitus, Kyrie, Sequens (Sąd ostateczny, ze słynnymi: Dies irae (Dzień gniewu), Tuba mirum (Trąba dziwnym głosem brzmiąca – solo puzonu), Rex tremendae maiestatis, Recordare, Confutatis maledictis, Lacrimosa (wyjątkowo poruszająca - Łza), Amen, po którym następuje Offertorium (Ofiarowanie) z: Domine Jesu Christe i Hostias, a następnie Sanctus (Święci), Benedictus (Błogosławieni), Agnus dei (Baranku Boży). Całość wieńczy Communio (Komunia) z motywem Lux aeterna (A światłość wiekuista niechaj im świeci na wieki).
(Za) Porywające tempo
Zielonogórskie wykonanie nieco odbiegało jednak od przyjętego wzorca. Tempa narzucone przez dyrygenta - Jarosława Szemeta, moim zdaniem, w wielu częściach były zdecydowanie za szybkie. Tak, jakby dyrygentowi bardzo spieszyło się na pociąg po koncercie. Charakter Requiem, jako mszy żałobnej nie wymaga popisów i udowadniania sobie "kto to szybciej zagra". To nie opera, koncert z instrumentem solowym czy wirtuozerski utwór fortepianowy. Poza tym ewentualnemu nieboszczykowi, któremu msza jest grana, już nigdzie się nie spieszy. Księdzu, który taką mszę by celebrował, tym bardziej. Zresztą całość trwała tylko 50 minut, a są wykonania nawet 60-, 80-minutowe. Zabrakło mi spodziewanego charakteru utworu sakralnego, bólu po stracie bliskiej osoby wyrażonego muzyką czy nieco płaczliwej (z założenia) - "Lacrimosy". Uczuć, które temu utworowi powinny towarzyszyć, według mnie, było mało.
POCHWAŁY
Muzycznie i intonacyjnie było bardzo dobrze, praca dyrygenta znakomita. Fantastycznie przygotowany był chór. Wielkie brawa dla Karola Kota za znakomite solo puzonowe w części "Tuba mirum" oraz dla sekcji dętych drewnianych za słodkie dźwięki oraz sola na klarnetach (Bronisław Krzystek, Leszek Kołodyński) oraz na fagotach (Janusz Zając i Adam Męczywór).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?