Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Głogowie związkowcy walczą o kasę dla sprzątaczek i woźnych

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Anna Chrzanowska-Kuzyk z ZNP i Ludwik Lehman z Solidarności zanieśli petycję do starosty
Anna Chrzanowska-Kuzyk z ZNP i Ludwik Lehman z Solidarności zanieśli petycję do starosty Dorota Nyk
Dwa związki zawodowe nauczycieli, Solidarność i ZNP, połączyły siły i walczą o podwyżki dla pracowników administracji i obsługi w szkołach. Około 200 osób: woźnych, konserwatorów, sprzątaczek, kucharek, intendentki i sekretarek, zarabia grosze.

Jest to bowiem grupa pracowników, z których gros dostaje najniższą krajową pensję, czyli około 1.600 zł brutto. Tak się porobiło, że ci z dłuższym stażem takie pensje biorą łącznie z dodatkami należnymi im za wysługę lat. Nowi pracownicy dostają tyle samo bez tych dodatków, więc realnie zarabiają coraz więcej. Na tle tej niesprawiedliwości powstają konflikty.

- Chcemy to wszystko uporządkować. To są osoby, które zarabiają najmniej spośród wszystkich pracowników oświaty i liczą na pomoc związków. Wiem, że będzie trudno dla nich coś wywalczyć, ale zamierzamy to zrobić - powiedziała nam szefowa głogowskiego koła Związku Nauczycielstwa Polskiego Anna Chrzanowska-Kuzyk. W czwartek razem z przewodniczącym nauczycielskiej Solidarności Ludwikiem Lehmanem byli na rozmowach na ten temat u starosty. Zapowiedzieli, że związki będą walczyły przynajmniej o 4 - procentową podwyżkę.

Ze strony starosty Rafaela Rokaszewicza padły pewne mgliste deklaracje. - Od września siądziemy do rozmów i zobaczymy, co da radę wygospodarować - powiedział. Przyznał bowiem, że gdyby pracownicy obsługi szkół dostali podwyżki, to o to samo zwróciliby się tacy pracownicy innych placówek podlegających starostwu. Dla starostwa taka podwyżka to setki tysięcy złotych z budżetu.

Generalnie jednak starosta wyliczał, jak trudna jest sytuacja finansowa w oświacie i jak trudno wygospodarować środki na cokolwiek. - Subwencja oświatowa jest niedoszacowana, do szkół dokładamy jeszcze 5 mln zł z naszego budżetu. Dodatkowo w tym roku obcięto nam ją o 500 tys. zł i musimy skądś wziąć te pieniądze - tłumaczy starosta Rokaszewicz. Jak powiedział, rocznie na płace w placówkach powiatowych idzie 54 mln zł, w tym gros na płace właśnie w szkołach. Nauczyciele na zarobki już nie narzekają.

Z ostatnich wyliczeń wynika, że w szkołach powiatowych, czyli ponadgimnazjalnych, stażyści zarabiają 2,5 tys. zł, nauczyciele kontraktowi 3,3 tys. zł, mianowani 3,9 tys. zł a dyplomowani 4,8 tys. zł brutto. To nie są małe pieniądze. Jedynym problemem dla nich jest ostatnio to, że skończyło się już spokojne nauczanie. Teraz z niepokojem czeka się na nabór do szkół. W szkołach ponadgimnazjalnych 24 nauczycieli od września będzie miało łączone etaty w różnych placówkach, a kilka osób dostało wypowiedzenia, bo zabrakło dla nich godzin. To w związku z niżem demograficznym i zmniejszeniem godzin niektórych przedmiotów.

- We wrześniu się okaże, być może wycofamy niektóre wypowiedzenia. Już dziś wiem, że w paru szkołach dołożymy po oddziale - zapowiada R. Rokaszewicz.

- Znacznie gorsza sytuacja pod tym względem jest w sąsiednim Lubinie czy Legnicy. Tam więcej nauczycieli straci pracę - mówi szefowa ZNP Anna Chrzanowska-Kuzyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska