Prezydent w szoku
Wysokie, drugie miejsce w tabeli skłoniły w ostatnich dniach zarząd klubu do rozmów z miastem, które od lat promuje się poprzez sport. Wspólny język wiceprezes AZS-u Ireneusz Madej i prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak już znaleźli. - Rozmawialiśmy po meczu z Wisłą. Prezydent był pod wrażeniem atmosfery oraz gry zespołu i zadeklarował, że przy planowaniu budżetu weźmie pod uwagę zwiększenie wsparcia - zdradził Madej.
W 2008 roku z kasy miasta na konto klubu wpłynął milion złotych. Duża bańka pozwoliła na skuteczną walkę o brązowy medal. Teraz gra idzie o jeszcze większą stawkę. - W tym sezonie walczymy o najwyższe laury. Jeszcze nie o mistrza, ale celujemy w finał, który da nam awans do elitarnej Euroligi - mówi gorzowski szkoleniowiec.
Bańka to za mało
Do tej pory klub funkcjonował głównie w oparciu o trzy filary: pieniądze z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i miasta. Ci pierwsi już zadeklarowali pomoc, drudzy określą się w styczniu, gdy zarząd spółki "zaklepie" budżet. A miasto?
- Aby liczyć się w walce o finał, musimy w styczniu ściągnąć jeszcze jedną, zagraniczną zawodniczkę. Na jaką pozycję i skąd, jeszcze zobaczymy, bo na oferty nie narzekamy - mówi Maciejewski. Wicelider ekstraklasy potrzebuje na wartościowe wzmocnienie około 200 tys. złotych. Włodarze AZS-u liczą, że właśnie o taką kwotę zwiększą się przyszłoroczne wpływy z kasy miasta. Teraz piłeczka jest po stronie miasta, ale na decyzję poczekamy jeszcze kilka tygodni.
Impuls z zagranicy
- Na pewno nie wystarczy to na zawodniczkę z tej półki, co Tamika Catchings, która ma trafić do Lotosu w nowym roku. Bardziej myślimy o kolejnym graczu na poziomie najlepszych zawodniczek, które są już w klubie. Na poziomie sportowym i oczywiście finansowym - argumentował gorzowski szkoleniowiec.
O tym, jak wiele taka osoba wnosi do zespołu wie już kapitan AZS-u Justyna Żurowska: - Mentalnie jesteśmy zupełnie inną ekipą niż w poprzednim zespole. Dla zagranicznych zawodniczek nie istnieje żadna bariera, bo dla nich Lotos Gdynia czy Wisła Kraków nic nie znaczą. Na parkiet wychodzą po to, by wygrać mecz, a marka rywala nie ma znaczenia. Właśnie takiej wiary, że można pokonać każdego potrzebowałyśmy najbardziej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?