W KSSSE AZS PWSZ skład zawsze był budowany z głową i na miarę budżetu. Obcięcie miejskiej dotacji na początku roku wpędziło jednak czterokrotnego medalistę mistrzostw Polski seniorek w finansowe kłopoty. 300 tys. zł długu już zdążyło odcisnąć piętno.
W elitarnej Eurolidze Polska ma z urzędu dwa miejsca. Gorzowianki - jako trzecia drużyna w kraju - mogły dostać "dziką kartę". - Otrzymaliśmy już nawet pismo z PZKosz. z zapytaniem, czy będziemy się o nią ubiegać. Również czwarty Lotos Gdynia był zainteresowany naszym stanowiskiem, bo chce "wskoczyć" do tych rozgrywek zamiast nas - wyjaśnia wiceprezes KSSSE AZS PWSZ Ireneusz Madej.
Działacze próbowali więc spotkać się z prezydentem Gorzowa. Niestety, Tadeusz Jędrzejczak był nieuchwytny. - Dlatego zrezygnowaliśmy z "dzikiej karty", a tym samym przez rok w Gorzowie Euroligi nie zobaczymy - tłumaczy wiceprezes klubu.
Akademiczki wystąpią więc co najwyżej w Pucharze FIBA. Tam również trzeba mieć mocny zespół. Czy są na to szanse? Ważne kontrakty ma na razie sześć zawodniczek: Katarzyna Dźwigalska, Agnieszka Skobel, Agnieszka Kaczmarczyk, Agata Chaliburda, Claudia Trębicka i Paula Głębocka. Trzy pierwsze przebywają na zgrupowaniu kadry w Szczyrku, gdzie pod okiem gorzowskiego szkoleniowca Dariusza Maciejewskiego przygotowują się do mistrzostw Europy.
To nie jedyne nasze akcenty w reprezentacji, bo w górach są jeszcze drugi trener KSSSE AZS PWSZ Robert Pieczyrak, specjalista od przygotowania siłowego Jerzy Chmielnicki i fizjoterapeuta Robert Brałko. Jeśli dodać do tego wieloletnią kapitan Justynę Żurowskę, biało-czerwone zyskują gwarancję gorzowskiej, wysokiej jakości.
Jaką drużyną będziemy bili się o jej przedłużenie? - Zawsze ostatnie zdanie miał trener, który decydował, jak będzie wyglądał jej kształt. Tak samo będzie w tym roku - mówi Madej. Szkielet ekipy poznamy jednak dopiero po ME. - Jesteśmy w stałym kontakcie z Darkiem, a także naszym rosyjskim menadżerem. Po mistrzostwach trener, również w roli selekcjonera, pojedzie jeszcze na Uniwersjadę. Stamtąd zawsze wracał z notesem, w którym widniały ciekawe zawodniczki.
Wpływu na budowę naszego zespołu nie będzie miała zmiana przepisów, mówiąca o obowiązku przebywania na parkiecie w jednej chwili tylko jednej Polki, zamiast dwóch. - Gorzów zawsze słynął z promowania rodzimych zawodniczek i w tym względzie niewiele się zmieni. Mimo że limit wypełniamy bez problemu - stwierdza Maciejewski.
Kibice często pytają, czy wciąż będą grały u nas ich ulubienice Samantha Richards, Chioma Nnamaka i Lyndra Weaver. - Sam deklaruje chęć dalszej współpracy z naszym klubem. Czeka i dlatego nie podjęła jeszcze decyzji, gdzie będzie występowała w nowym sezonie - wyjaśnia wiceprezes KSSSE AZS PWSZ.
To przypomina sytuację z play offów, gdy występ Australijki w meczach o brąz stał pod znakiem zapytania. - Jak to? Miałoby mnie zabraknąć?! Przecież jestem honorową obywatelką Gorzowa! - mówiła wtedy Richards.
Z kolei wartość dwóch pozostałych znacznie wzrosła po udanym sezonie w polskiej lidze i otrzymały kilka intratnych ofert. Ale są zadowolone z pobytu u nas i też chętnie by zostały. - Wszystko zależy od budżetu. Chcemy zbudować taki, który pozwoli nam bezpiecznie przetrwać kolejny rok oraz... wywalczyć przepustkę do europejskich pucharów - deklaruje Madej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?