W środowisku oświatowym wrze. Nikt nie może uwierzyć, że z kasy zapomogowo-pożyczkowej zniknęły pieniądze. Nie ma kasjerki, która prowadziła kasę. - To niemożliwe, przecież ona była uczciwa do bólu - twierdzą ludzie. Pracowała tam ponad 30 lat. - Bardzo uczciwy człowiek, obie ręce dałabym sobie obciąć - mówi B. Zajbert, szefowa gorzowskiego związku nauczycieli.
Setki zaniepokojonych
Pieniądze zniknęły z międzyzakładowej kasy zapomogowo-pożyczkowej pracowników oświaty. Kiedyś liczba jej członków szła w tysiące, ostatnio należało do niej co najmniej kilkaset osób. Wiemy, że członkami kasy byli też mieszkańcy spoza Gorzowa. Pieniądze z ich pensji przelewano na kasę co miesiąc. Niewiele, kilkadziesiąt złotych. Konto nie było oprocentowane, ale w zamian można było bez haraczu wziąć kilka tysięcy złotych pożyczki.
B. Zajbert należy do kasy od 29 lat. Twierdzi, że ma tam ponad 2 tys. zł, podobnie jej mąż. - To dwa laptopy, których teraz potrzebujemy - przelicza. Do kasy należy też naczelnik wydziału oświaty Adam Kozłowski. - Nie wiem, czy odzyskam pieniądze - mówi.
Kasa była blisko jego gabinetu, bo miasto udostępniło jej pomieszczenie w swoim budynku. Wszystko kręciło się jak należy do listopada. W grudniu kasjerka zachorowała, później przestała przychodzić do pracy.
- Zaniepokoił się tym zarząd kasy. Poprosił pana prezydenta, by nasi pracownicy sprawdzili dokumenty. Wyszło, że z rachunku w banku pobrano blisko 260 tys. zł. To pieniądze nierozliczone - mówi Jolanta Cieśla, rzeczniczka magistratu. Kontrolerzy wykryli też sfałszowane podpisy na dokumentach o pożyczkę. - Cztery osoby stwierdziły, że nie brały pożyczki - dopowiada rzeczniczka.
Nikt nie wie, gdzie jest
Kasjerka zniknęła. Ludzie plotkują, że jest w Hiszpanii albo w Kanadzie. Jeden z pracowników oświaty powiedział nam, że nawet jej dorosłe dzieci nie wiedzą, gdzie jest. Sprawdziliśmy, telefon w jej mieszkaniu milczy.
Choć to nie miejska kasa, prezydent Tadeusz Jędrzejczak o całej sprawie zawiadomił prokuraturę. - Sprawdzamy, czy pieniądze przywłaszczono - mówi prokurator Dariusz Domarecki. Grozi za to do pięciu lat więzienia. W grę może też wchodzić poświadczenie nieprawdy.
W piątek na walnym zebraniu spotkają się członkowie kasy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?