O 14.00 Keiepra opuszcza tłum robotników. - Dawniej pracowaliśmy na trzy zmiany, teraz tylko na dwie - skarży się inny z pracowników, i tak jak pozostali nie chce zdradzić swojego nazwiska. - W ubiegłym roku wyciągałem nawet 1.800 zł na rękę, bo robiłem nie tylko w piątki, ale i w soboty. W styczniu ledwie do 1.000 zł dobiłem.
- Podobno planowali u nas zwolnienia grupowe, ale dzięki związkom doszło do ugody, ludzie ocaleli za cenę niższych pensji i krótszego tygodnia pracy - precyzuje Zbigniew, który dojeżdża do fabryki z sąsiedniej gminy.
- Jest czwartek, a więc dziś zaczyna się weekend - stwierdza z ironią Tomasz, który - tak jak pozostali robotnicy - produkuje fotele do volkswagenów w świebodzińskiej firmie z niemieckim kapitałem.
- Jest ciężko, jak w całym kraju. Ale jest praca, bo ją wywalczyliśmy - rzuca kobieta w średnim wieku wychodząc z zakładu.
Próbowaliśmy skontaktować się prezesem zakładu, ale ten nie znalazł dla nas czasu. Ale dowiedzieliśmy się, że Solidarność negocjowała z dyrekcją firmy. - Już jesienią zwracaliśmy uwagę na trudną sytuację w przemyśle motoryzacyjnym - stwierdza Bogusław Motowidełko, szef świebodzińskiej Solidarności. - Natomiast w styczniu negocjowaliśmy z kierownictwem Keipera. Pracodawca zaproponował skrócony czas pracy. Wspólnie zdecydowaliśmy, iż w okresie obowiązującego porozumienia nie będzie zwolnień.
Wspomniane porozumienie ma obowiązywać do końca marca. Co będzie dalej?
- Wtedy przystąpimy do kolejnych rozmów - dodaje Motowidełko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?