Od pięciu lat mieszkańcy skarżą się na smród asfaltu. Twierdzą, że przyczyną ich problemów jest produkująca papę firma Werner Janikowo. Mówili o tym podczas ostatniej sesji rady miejskiej. - Najbardziej śmierdzi w nocy. Nie możemy spać. Przenieśliśmy się do Kęszycy Leśnej, żeby mieszkać w lesie i oddychać świeżym powietrzem, a teraz musimy znosić te smrody - narzekał Jerzy Kardela.
Zakład był wiele razy kontrolowany przez Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną. - Podczas wizji terenu przeprowadzonej przez nas w sierpniu smród materiałów ropopochodnych był wyczuwalny na drodze oraz wśród zabudowań oddalonych o kilkaset metrów od zakładu. W dodatku stwierdziliśmy, że w trakcie produkcji w zakładzie były otwarte były okna, a na placu składowano duże ilości papy - mówił pracownik sanepidu Jerzy Paśniewski.
Zaskarżyli decyzję władz
Firma przymierza się do rozbudowy. Kęszyczanie są oburzeni, że w ub.r. władze miejskie wydały jej decyzję o tzw. warunkach zabudowy. Na tej podstawie uzyskała tzw. pozwolenie budowlane. Mieszkańcy twierdzą, że naruszono urzędowe procedury. - Po pierwsze nie przeprowadzono konsultacji w tej sprawie, a po drugie nawet nas o tym nie poinformowano. Władze zgodziły się na rozbudowę zakładu, choć wiedziały o naszych protestach. Dlatego zaskarżyliśmy decyzję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego - mówią.
Wiceburmistrz Krzysztof Solarewicz ripostował, że informacje były zamieszczone w internecie oraz wywieszono je w magistracie i na słupach we wsi. Gmina jednak wszczęła te procedury od początku. To pierwszy sukces mieszkańców. Tymczasem firma pozwała cztery osoby do sądu. Dlaczego? Bo w piśmie do wojewody kęszyczanie zarzucili jej łamanie prawa i nazwali zakład ,,śmierdzielem''. Wierzą, że wygrają sprawę, gdyż bronią swego prawa do życia bez smrodu. Co na to spółka Werner Janikowo?
- Nie pozwolimy, żeby bez merytorycznych dowodów pomawiano nas o łamanie prawa. Spółka działała, działa i będzie działać zgodnie z prawem - przekonywał jej prawnik mec. Dariusz Stępkowski.
Wcześniej nie śmierdziało?
- Czy firma ma instalacje, które uniemożliwiają ulatnianie się gazów podczas opróżniania cystern z asfaltem - dopytywał radny Jerzy Gądek
(fot. Fot. Dariusz Brożek)
Prawnik zakładu zwracał uwagę radnych, że emisja gazów w przypadku Werner Janikowo wynosi zaledwie 10 proc. dopuszczalnej normy, a firma ma wszystkie potrzebne pozwolenia i dokumenty. M.in. korzystny dla niej raport o wpływie na środowisko, który sporządzili na jej zlecenie naukowcy z Politechniki Wrocławskiej. Nie potrafił jednak odpowiedzieć radnemu Jerzemu Gądkowi na pytanie, czy podczas opróżniania cystern z płynnego asfaltu stosowane są specjalne urządzenia, które zapobiegają ulatnianiu się zapachu na zewnątrz. - A takie instalacje to standard - przekonywał radny.
Mec. D. Stępkowski zapewniał, że spółka zamierza wyjść naprzeciw problemom sygnalizowanym przez mieszkańców. Przypomniał zebranym, że przez 60 lat w Kęszycy stacjonowali kolejno żołnierze niemieccy, polscy i rosyjscy. A z raportu wrocławskich naukowców wynika, że we wsi natężenie zapachów jest większe, niż w zakładzie.
- Dlaczego więc zaczęło śmierdzieć dopiero po tym, jak fabryka uruchomiła produkcję - ripostowali mieszkańcy.
Maski dla mieszkańców
W Polsce nie ma przepisów, które określają i regulują prawnie uciążliwość zapachów. Radny Kazimierz Antonowicz zwrócił jednak uwagę na fakt, że niektóre substancję są szkodliwe dla zdrowia i życia ludzi. Józef Kaczamrek wytykał, że firma nawet nie próbuje dojść do porozumienia z mieszkańcami, a radna Henryka Janas głośno się zastanawiała nad ewentualnym zakupem masek przeciwgazowych dla wszystkich kęszyczan.
Firma nie zamierza ustępować. - Jeśli w wyniku zmiany decyzji nastąpią szkody, to niech prawnik obsługujący gminę się zastanowi, jakie mogą być konsekwencję - przestrzegał mec. D. Stępkowski.
Rada wydała oświadczenie, w którym zobowiązuje jej przewodniczącego Stanisława Ziemeckiego do powiadomienia wszelkich właściwych instytucji o konieczności przeprowadzenia rzetelnych kontroli w Werner Janikowo. - Liczymy, że burmistrz podejmie się mediacji między mieszkańcami i zarządem spółki - mówi radny Robert Krzych.
Jak zaznaczał mec. D. Stępkowski, zakład jest stale kontrolowany przez rozmaite instytucje i nigdy nie stwierdzono, żeby naruszał jakiekolwiek przepisy, lub przekraczał normy emisji gazów. - Jestesmy gotowi na wszelakie badania. Mogą nas nawet mierzyć i wazyć - mówił na sesji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?