Takiej końcówki sezonu w żeńskiej ekstraklasie jeszcze nie było. Ośmiodniowa żałoba narodowa po katastrofie rządowego samolotu w Smoleńsku oraz wylot reprezentacji Polski 5 maja na tournee do Stanów Zjednoczonych sprawiły, że finisz rozgrywek potoczy się w iście ekspresowym tempie. Brązowe medalistki poznamy maksymalnie po pięciu spotkaniach, tym samym systemem, zamiast planowanego pierwotnie "best of seven", zostaną wyłonione mistrzynie kraju. Dobrze to, czy źle?
- Do play offów przystąpiliśmy z handicapem własnej hali, więc z klubowego punktu widzenia wolałbym rywalizację do czterech zwycięstw, która daje nam większą szansę na tytuł. Zmiana regulaminu, której byłem zresztą inicjatorem, była podyktowana jednak dobrem polskiej kadry, która za kilkanaście dni po raz pierwszy w historii zmierzy się z drużynami zawodowej ligi WNBA. Dużo większy problem to pokonanie ogromnego zmęczenia, które będzie towarzyszyło w najbliższym czasie wszystkim półfinalistom - twierdzi trener KSSSE AZS PWSZ i reprezentacji biało-czerwonych Dariusz Maciejewski.
Rywalem gorzowianek, które w wielkim finale zagrają drugi sezon z rzędu, będzie - podobnie jak rok temu - obrońca trofeum Lotos Gdynia. Droga do niego obu ekip znacznie się jednak różniła. O ile akademiczki znalazły się w nim już w poniedziałek, gdy po raz trzeci odprawiły na tarczy polkowiczanki (uczyniły to na wyjeździe), o tyle podopieczne Jacka Winnickiego przypieczętowały awans dopiero wczoraj. Gdynianki, które walczą o przetrwanie (o kłopotach finansowych klubu z Trójmiasta głośno jest już od dawna, a jedną z szans na pozyskanie możnych sponsorów jest awans do Euroligi), niemiłosiernie męczyły się w półfinale z największą rewelacją rozgrywek, Energą Toruń.
Po trzech meczach "Katarzynki" prowadziły już 2:1. Kolejny pojedynek rozgrywały u siebie i stanęły przed ogromną szansą wyeliminowania krajowego giganta. Mistrzynie stanęły jednak na wysokości zadania. We wtorek i wczoraj pewnie pokonały drużynę Elmedina Omanicia i teraz powalczą z KSSSE AZS PWSZ o złoto.
Pierwsze mecze w niedzielę i poniedziałek w Gorzowie (oba o 18.00, choć godzina pierwszego może jeszcze ulec zmianie na 20.15). Potem walka przeniesie się na Pomorze (30 bm. i ewentualnie 1 maja). Gdyby zaszła taka konieczność, to piąty pojedynek odbędzie się 3 maja w hali PWSZ przy ul. Chopina. - Znów jesteśmy w Eurolidze, a teraz postaramy się zdobyć złoto - przyznaje otwarcie Maciejewski.
- Fajnie byłoby świętować tytuł u siebie, ale mam nadzieję, że w radosnych nastrojach będziemy już po trzecim spotkaniu - dodaje jego asystent Robert Pieczyrak.
O brąz powalczy natomiast CCC. "Pomarańczowe" mają już w kolekcji krążki z tego kruszcu, ale ostatni raz na pudle stały trzy lata temu. Teraz z przyjemnością powtórzyłyby to osiągnięcie.
- Zrobimy wszystko, aby sezon zakończyć mocnym akcentem. Energa jest w naszym zasięgu, ale to zespół, który również ma coś do udowodnienia - przestrzega szkoleniowiec polkowiczanek Krzysztof Koziorowicz. - Jeśli ugramy coś w Toruniu, to sukces będzie na wyciągnięcie ręki.
Pierwsze mecze CCC zagra na wyjeździe jutro i pojutrze. W środę i ewentualnie w czwartek rewanż w Polkowicach. Gdyby stan rywalizacji był remisowy, o wszystkim zadecyduje pojedynek zaplanowany na 1 maja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?