Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W poniedziałek rusza proces przeciwko głogowskiej prokuraturze

Anna Białęcka
Andrzej Sepiól i jego żona Aneta chcą zadośćuczynienia. Na zdjęciu z synkiem Kacprem.
Andrzej Sepiól i jego żona Aneta chcą zadośćuczynienia. Na zdjęciu z synkiem Kacprem. fot. Anna Białęcka
- Chcieli zrobić ze mnie mordercę mojego synka - mówi Andrzej Sepiół. - Będę żądał przeprosin i 250 tys. zł odszkodowania.

Mężczyzna został zwolniony z kosztów procesowych. Pierwszą rozprawę wyznaczono na 2 marca w sądzie okręgowym w Legnicy.

Przypomnijmy. Synek Sepiółów zmarł w legnickim szpitalu 18 maja 2004. Miał zaledwie kilka tygodni. - Prokuratura oskarżyła mnie o spowodowanie śmierci, jednak już w czasie śledztwa wiele razy byłem nazywany zabójcą własnego syna, prokuratura zniesławiała mnie przez te wszystkie lata od śmierci synka - mówi z żalem A. Sepiół. - Postanowiłem więc poszukać zadośćuczynienia w sądzie cywilnym.

Proces, w którym A. Sepiół zasiadał na ławie oskarżonych, podejrzany o spowodowanie śmieci własnego dziecka, zakończył się prawomocnym wyrokiem. Sąd w pełni uniewinnił oskarżonego. - Jestem teraz schorowanym człowiekiem, cierpiały moje dzieci i rodzina, bo nie mogłem dostać pracy - mówi mężczyzna..
A co najbardziej dotknęło A. Sepioła?

- Przede wszystkim wypowiedzi prokuratora, który już w pierwszym etapie śledztwa nazywał mnie zabójcą dziecka - wyjaśnia. - Była także taka wypowiedź dla mediów: "Śmierć spotkała dziecko w czterech ścianach domu". Mój synek zmarł w szpitalu. Jak przedstawiciele prokuratury mogli wyrokować w tej sprawie?

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy, który spowodował, że A. Sepiół podjął swoją decyzję. - To była kwestia odrzucenia przez prokuraturę naszego wniosku o wszczęcie dochodzenia w sprawie znieważenia zwłok naszego synka - wspomina. - Jego zwłoki dotarły do nas w foliowym worku, pocięte na kawałki. Prokuratura odmówiła, niestety. Walczyliśmy jednak o godność naszego dziecka i prawo do godnego pochówku. Skierowaliśmy sprawę do sądu cywilnego. Zapadł wyrok, uznający winę zakładu medycyny sądowej.

Nie było uchybień w śledztwie

- Chciałbym podkreślić, iż prokuratura w momencie kierowania aktu oskarżenia do sądu dysponował materiałem dowodowym obciążającym tego pana. Są to zeznania osób mu najbliższych. Z uwagi na skorzystanie przez te osoby z prawa do odmowy składania zeznań, nie mogły być zaliczone w poczet materiału dowodowego w czasie procesu i przy wyrokowaniu. Ale protokoły tych zeznań nadal pozostają w aktach. Jeżeli więc pan Sepiół chce skierować sprawę do sądu, może to zrobić. Takie jest prawo. Uważam jednak, że prokuratura nie dopuściła się żadnych uchybień. Chciałbym powtórzyć, że to dziecko było zdrowe i nagle zmarło. A obrażeń głowy doznało właśnie w domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska