Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Starym Kurowie zaczyna się odbudowa spalonej stolarni

Mateusz Feder 507 050 587 [email protected]
- Najważniejsze, że mamy pracę – przyznaje Sławomir Niebelski , stolarz ze Starego Kurowa.
- Najważniejsze, że mamy pracę – przyznaje Sławomir Niebelski , stolarz ze Starego Kurowa. fot. Mateusz Feder
Na początku lutego stolarnia w centrum wioski poszła z dymem. Mimo tego pracownicy, by nie stracić pracy wybudowali wiatę, w której produkcja idzie całą parą. Za kilka dni sami zaczną odbudowywać zakład.

Tragedia rozegrała się z 2 na 3 lutego. Dosłownie w kilka minut spłonął calu budynek stolarni. Powód? To wina starego centralnego ogrzewania. Pisaliśmy o tym w lutym. Wtedy na gorąco właściciel zakładu Jan Kałuziak, który mieszka kilka metrów od stolarni opowiadał nam, że "gdyby sąsiedzi go nie obudzili, to pewnie spłonąłby też jego dom".

- To był dla mnie szok, dziś już emocje opadły, wszystko wraca do normy, produkcja idzie na pół gwizdka. To moi pracownicy dają mi tyle sił, by to wszystko jakoś działało - mówi J. Kałuziak. Teren po byłej stolarni jest wysprzątany. Stoi wielka sterta nowych cegieł. Jest też konstrukcja na nowy dach. Część materiałów została kupiona z odszkodowania, część z oszczędności przedsiębiorcy. - Za kilka dni będę miał nowy projekt budynku i całą potrzebną dokumentację i z marszu ruszmy do pracy - emocjonuje się właściciel.

Odbudowy podjęli się sami pracownicy. Sławomir Niebelski, który od kilku lat pracuje u Kałuziaka przekonuje, że trochę na budowlance się zna. - Szefa nie będzie stać na to by jeszcze wynajmować firmę budowlaną. Razem damy radę - dopinguje siebie mężczyzna. - Najważniejsze, że mamy pracę. Mamy z czego utrzymać swoje rodziny, bo tak to nie wiem co bym robił - zastanawia się Niebelski.

Kilka dni po pożarze pracownicy wybudowali prowizoryczną wiatę, gdzie kontynuowana była produkcja. Kilka pali zbitych deskami, drewniany dach i w środku maszyny. - Niestety jednego dużego klienta straciliśmy, dla którego produkowaliśmy stelaże do mebli - przyznaje Kałuziak. Jednak stolarnia ma nowe zamówienia. - Praca idzie na okrągło - dodaje Tomasz Kulczycki, stolarz.

Kałuziak przyznaje szczerze, że oprócz jego pracowników, nikt mu nie pomógł. - Nie chcę się żalić, bo ludzie przeżywają większe dramaty. Tam gdzie jest powódź, to są nieszczęścia. Myślę, że do wakacji już staniemy na nogi. Będzie nowy, ale mniejszy zakład. Będziemy walczyć o nowych klientów - nie traci optymizmu Kałuziak.

KOMENTARZ

Trzeba brać z nich przykład

Jestem pełen podziwu dla stolarzy ze Starego Kurowa. To ludzie, z których warto brać przykład. Kiedy spaliła im się stolarnia, dzwonili do naszej redakcji byśmy im pomogli. Strasznie im zależało, bo - jak mówili - nie chcą stracić pracy. Można powiedzieć, że takich pracowników można ze świecą szukać. Z pewnością inni na ich miejscu, poszliby na łatwiznę, zapukaliby do pośredniaka i siedzieli na "kuroniówce". Ci ludzie są bardzo dobrym przykładem, lojalnego i dobrego pracownika. Trzymamy kciuku i wierzymy, że jak najszybciej odbudujecie swój zakład pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska