Ani przewodnicząca rady powiatu, ani starosta nie są członkami żadnej z komisji. Szef rady ma za zadanie zgodnie z ustawą o samorządzie zwoływać sesje i prowadzić je, natomiast starosta otrzymuje wynagrodzenie, bo choć wybieralny, jest urzędnikiem, a nie radnym.
Obecnie podstawą do wyliczenia diet jest kwota 2.340,08 zł. Szef rady powiatu otrzymuje diety w wysokości 90 proc. tej kwoty, czyli 2.106 zł miesięcznie, wiceprzewodniczący 70 proc. (1.638 zł, tyle samo otrzymuje i nieetatowy członek zarządu).
Przewodniczący komisji dostaje 60 proc. kwoty bazowej (1.404 zł), wiceprzewodniczący komisji - 1.287 zł. Radny za udział w komisji i sesjach dostaje 1.170 zł, a jeżeli bierze udział tylko w sesjach - 468 zł.
Kara za ostre wypowiedzi?
Jacek Brzeziński, który w ubiegłym roku został odwołany z funkcji przewodniczącego rady powiatu ostatnio otrzymywał dietę w wymiarze 50 proc. kwoty bazowej. Na najbliższej sesji czeka go obniżka do 20 proc.
- Podejmując taką uchwałę chcemy zaktywizować radnych, którzy nie biorą udziału w żadnej z komisji - tłumaczy przewodnicząca rady powiatu Irena Marciniak.
J. Brzeziński odbiera to inaczej: - Kogo ma zaktywizować uchwała, skoro z radnych tylko ja nie biorę udziału w komisjach - ripostuje. - To kara za moje ostre, krytyczne wypowiedzi na sesjach. Chcą mnie zmusić, żebym się nie odzywał w ogóle.
Chciałem należeć do komisji rewizyjnej, ale do dziś radny Kazimierz Drozd nie odszedł z rady, pomimo, że ma wyrok i blokuje miejsce. Jak widać pani przewodnicząca Marciniak przestrzega prawo tylko w stosunku do mojej osoby, a wobec radnego, który ma wyrok - nie.
To nie jest wynagrodzenie
W odpowiedzi J. Brzeziński przygotował własny projekt o obniżenie diet. - Jak już obniżać, to wszystkim radnym - zaznacza.
Według projektu J. Brzezińskiego przewodnicząca rady miałaby 50 proc. bazowej kwoty, czyli 1.170 zł. Diety pozostałych funkcyjnych także zostały obcięte do minimum. Jedynie bez zmian pozostałaby dieta członka rady za udział w sesjach. - W ten sposób powiat zaoszczędziłby już w tym roku ponad 101 tys. zł, a w przyszłym - 200 tys. zł. To jak najbardziej zasadne w warunkach kryzysu. Bo ja nie przychodzę na sesję dla diety - zaznacza J. Brzeziński.
Nowego projektu uchwały o dietach I. Marciniak nie chciała komentować. - Nie znam jeszcze tego projektu, niech radni się wypowiedzą na najbliższej sesji - powiedziała nam.
Edward Skobelski, szef komisji rewizyjnej tłumaczy, że to większość radnych w głosowaniu decyduje, czy ich kolega wejdzie do komisji problemowej. - Moim zdaniem, dieta nie jest wynagrodzeniem dla radnego, a jedynie rekompensata kosztów. Oszczędności należy szukać, ale znacznie więcej by się ich znalazło, gdyby nie zaciągano obligacji na nieprzemyślane wydatki - komentuje E. Skobelski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?