- Jak się panu podoba Zielona Góra?
- Mam tu rodzinę. Zawsze, gdy przebywam w nowym miejscu, staram się obejść miasto dookoła i pochodzić po lesie. Nie udało mi się jednak wybrać do tej pory na taki spacer w Zielonej Górze, choć jestem tu nie po raz pierwszy. Samo miasto jest ciekawe - są tu ładne kamienice.
- Jak doszło do znajomości z Piotrem Rubikiem?
- Bardzo prozaicznie. Znaliśmy się już wcześniej, a kiedy Piotr zaczął pracować nad oratorium, miał już pewne wyobrażenia na temat wokalistów i stwierdził, że jestem mu potrzebny do tego.
- Czy ta współpraca wpłynęła jakoś na pańską karierę?
- Dało mi to na pewno inny rodzaj popularności. W moim życiu kolejno następują różne etapy, ale ja wciąż zasuwam swoją autostradą do przodu. Udział w oratorium, a raczej w widowisku muzycznym, był takim właśnie etapem.
- W jednym z utworów śpiewa pan: "Wspiął się na szczyt". Czy to samo może pan powiedzieć o sobie?
- Taki pięciominutowy szczyt mnie nie interesuje. Uważam, że całe życie jest wchodzeniem na szczyt. Chcę, żeby ludzie mnie słuchali i przychodzili na moje koncerty. Dopóki będę ciekawy wszystkiego dookoła, będę artystą.
- Z czego pan czerpie inspiracje?
- Człowiek jest dla mnie inspiracją. Moje świadome istnienie na scenie zaczęło się od roli Judasza w musicalu "Jesus Christ Superstar". Od tamtej pory zacząłem się uczyć od ludzi, których spotkałem na swojej drodze. Czerpałem z nich wszystko to, co najlepsze. Uważam, że trzeba mieć dystans do samego siebie i szacunek dla innych artystów. Muzyka jest jedna, ale czerpię z każdego stylu.
- Koncertuje pan, ale rzadko można usłyszeć te kompozycje w radiu.
- Może coś się zmieni, gdy ukaże się moja nowa płyta.
- Śpiewanie jest zapewne sposobem na życie. Co by pan robił, gdyby nie śpiewał?
- Akurat z tym nie mam problemu, mogę uczyć historii, bo skończyłem studia na tym kierunku na Uniwersytecie Jagiellońskim. Robiłem już zresztą wiele różnych rzeczy. Pracowałem na przykład w reklamie, jako copywriter, produkowałem piły tarczowe, pracowałem nawet przy produkcji suporeksu. Ale spełniam się w śpiewaniu i tylko to naprawdę lubię.
- Ma pan dużo fanów. Pewnie wielbicielek...
- Cieszę się z tego, bo chcę śpiewać dla ludzi, którzy lubią moją muzykę. Ważne jest to, abyśmy wzajemnie się rozumieli. Choć przyznam, że czasami nie mam siły po koncercie wychodzić do słuchaczy.
- Czy ma pan swój fanclub?
- Mam forum internetowe http://januszradek.pl albo www.barpodwampem.pl.
- Kiedy ponownie usłyszymy pana w Zielonej Górze lub innych miastach Ziemi Lubuskiej?
- Naprawdę nie wiem, znam plany tylko na najbliższe dwa koncerty, ale terminy można śledzić w internecie na mojej stronie.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?