Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Werka wygrała z białaczką. Teraz walczy o zdrowe nerki

Filip Pobihuszka
Jak pomóc Werce i jej mamie? Wystarczy zrobić przelew, nr konta: 16 9674 0006 0010 0025 2861 0002.
Jak pomóc Werce i jej mamie? Wystarczy zrobić przelew, nr konta: 16 9674 0006 0010 0025 2861 0002. Filip Pobihuszka
Problemy ze zdrowiem Weroniki Ziober trwają od trzech lat. Po udanym przeszczepie szpiku okazało się, że walki z chorobą nie wytrzymały jej nerki.

Werka jest uśmiechniętą nastolatką. W końcu odrosły jej włosy, które straciła po leczeniu białaczki, choć mama już zaczynała tracić nadzieję, że tak się stanie. Z dumą prezentuje wielki zeszyt z wycinkami z gazet. Skrupulatnie zbiera bowiem wszystkie artykuły, także z „GL”, opisujące jej walkę z chorobą. Traktuje je trochę jak trofea.
- Dumna jesteś z tego? - pytam.
- Mhm! - Werka energicznie kiwa głową.
- Ale wolelibyśmy, żeby te artykuły już się skończyły, co? - dopytuję.
- Tak... - kolejne kiwnięcie, już jakby smutniejsze.
Wkłucie do dializ w klatce piersiowej dziewczynki przypomina, że to jeszcze nie koniec kłopotów. - Jedna nerka nie pracuje w ogóle, druga na dziewięć procent - wyjaśnia Weronika.

Problemy ze zdrowiem zaczęły się jesienią 2012. Złe samopoczucie, którego nie poprawiała kuracja antybiotykami, sprawiło, że lekarze zdecydowali się na morfologię. Wyniki badania były jak wyrok: białaczka. Zaczęła się wyniszczająca organizm chemioterapia i poszukiwanie dawcy szpiku. Pół roku później udało się wykonać przeszczep, ale sytuacja wcale nie uległa poprawie. - Przeszczep szpiku udał się, ale leki uszkodziły nerki - wyjaśnia Barbara Ziober, mama dziewczynki. - Córka dializuje się już od dwóch lat. Trzy razy w tygodniu karetka zawodzi ją do szpitala w Nowej Soli i odwozi do domu. W sumie zabiera jej to pięć godzin dziennie.
- Można się przyzwyczaić do czegoś takiego? - pytam Weronikę.
- Tak - odpowiada, robiąc zdecydowaną minę.
Niestety, przeszczep nerki nie jest jeszcze możliwy. W styczniu u Werki wykryto guza na pęcherzu moczowym. Lekarze wycięli go w maju, ale urósł kolejny. - To przez niego nie mogą jej zakwalifikować do przeszczepu. Bo w tym pęcherzu wciąż buszuje wirus - wyjaśnia mama. - To wirus BKV. On powoduje, że sika się na czerwono. Są leki na jego uśpienie, ale córka nie może ich wziąć, bo są bardzo toksyczne i uszkodziłyby nerki.

Pozostaje więc czekać na inny lek, który z zagranicy ma sprowadzić Klinika Nefrologii Pediatrycznej we Wrocławiu. - Lekarze chcą wejść przez cewkę moczową i zrobić taką wlewkę, by nie uszkadzać narządów i nerek. To w sumie taki eksperyment. Myślałyśmy, że ten lek przyjdzie w lipcu, ale wciąż go nie ma. Guz na razie nie rośnie - mówi pani Barbara.
Całej sprawy nie ułatwia fakt, że nikt z rodziny Weroniki, łącznie z mamą, nie może zostać dawcą nerki. Dziewczynka od przeszczepu szpiku ma bowiem inną grupę krwi, po dawcy.

Jak pomóc Werce i jej mamie? Wystarczy zrobić przelew, nr konta: 16 9674 0006 0010 0025 2861 0002.

Czekanie i ciągłe dializy nie wpływają korzystnie na młody organizm Werki. Nastolatka wciąż musi przyjmować leki i witaminy, bo podpinanie do sztucznej nerki w szpitalu regularnie osłabia jej serce czy kości. To oczywiście kosztuje, podobnie jak podróże do kliniki we Wrocławiu. - Na nefrologii może być mama. Ale ja ją zawożę, podpisuję dokumenty i wracam do domu, bo pracuję. A z lekarzami jestem cały czas na telefonie - przyznaje pani Barbara.
- Jest pani w stanie określić, ile pieniędzy pochłania leczenie córki, wliczając w to wszystkie dodatkowe koszty? - pytam.
- Około tysiąca złotych miesięcznie. A jeszcze mam drugą córkę, która dojeżdża do Nowej Soli do szkoły. Jestem osiem lat po rozwodzie, nie udało mi się wygrać w sądzie sprawy o podwyższenie alimentów. Na szczęście, w pracy idą mi na rękę, bo jak chcę pojechać z dzieckiem do szpitala, to nie mam problemów. Ale żeby zarobić na dojazdy i leczenie, pracuję sześć dni w tygodniu. Wszystkie nadgodziny biorę - nie ukrywa pani Barbara.

Od trzech lat, gdy zaczęły się problemy ze zdrowiem Werki, jest „ciągle coś”. Przez ten czas nie było nawet jednego krótkiego okresu lepszego samopoczucia. Organizmowi wciąż brak odporności dorosłego człowieka. Głównie dlatego Weronika nie chodzi do szkoły, a uczy się w domu. Ma bardzo dobre wyniki. Nie zdecydowała jeszcze, czy egzamin gimnazjalny, który czeka ją w przyszłym roku, napisze w szkole czy we własnym pokoju. Nie wie jeszcze, jakie liceum wybrać, ale wie, że w przyszłości chciałaby zostać lekarzem lub pielęgniarką. - Trochę się na nich napatrzyła w życiu - wzdycha pani Barbara.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska