Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Weszli do wody i już nie wrócili

oprac. (pik), źródło: KWP Gorzów
Policjanci przyznają, że liczba utonięć w naszym regionie z roku na rok maleje, ale wciąż jest ich za dużo.
Policjanci przyznają, że liczba utonięć w naszym regionie z roku na rok maleje, ale wciąż jest ich za dużo. archiwum policji
13 Osób utonęło w tym roku w Lubuskiem. Liczba tragedii nad wodą spada, ale plażowicze wciąż zachowują się lekkomyślnie. Co o zachowaniu nad wodą mówi policja?

O bezpieczeństwie w czasie minionych wakacji i sytuacjach, w których woda stała się przyczyną, tragedii mówi z kom. Wiesławem Adamskim - ekspert wydziału prewencji KWP, koordynującym pracę policjantów na wodach. Rozmawia Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji.

- Specyfika naszego klimatu powoduje, że sezon letni i okres korzystania z kąpielisk w naszym kraju ogranicza się zazwyczaj do wakacji?
- To fakt, daleko nam do kurortów śródziemnomorskich, czy tych regionów w których aura jest bardziej łaskawa. To jednak wbrew pozorom nie wpływa korzystnie na bezpieczeństwo. Szczególnie młodzi ludzie, wyczekując cieplejszych dni, bez zastanowienia starają się wchodzić do wody już na początku maja. To oczywiście przypadki incydentalne, lecz mogące skończyć się tragedią. Korzystanie z kąpielisk kończy się z nadejściem pierwszych chłodów, a zatem gdy tylko mijają wakacje plaże pustoszeją.

- Zatem skoro mamy wrzesień, to sezon praktycznie już za nami? Jak minął ten okres w naszym regionie? Czy było bezpiecznie?
- Pozytywnym jest fakt, że między innymi dzięki pracy Policji oraz kampaniom informacyjnym w mediach, w naszym województwie tragicznych wypadków nad wodą jest mniej. Z roku na rok w Lubuskiem liczba utonięć maleje. W roku 2008 przypadków takich mieliśmy 30, rok później 23, w 2010 i 2011 ofiar wody było 21, w 2012 - 15, a w tym roku utonęło w lubuskich akwenach 13 osób. Mowa tu o przypadkach odnotowanych od początku roku. W czasie wakacji wypadków takich było 8. Wśród nich śmierć pod wodą poniosło dwoje nieletnich. Pod względem obszaru wód śródlądowych jesteśmy trzecim województwem. Patrząc na ogólną tendencję w kraju sytuacja w naszym regonie jest w miarę pozytywna.

- Skoro nasz regon ma tek wiele akwenów, to pewnie i kąpielisk jest u nas mnóstwo. Czy wszystkie one są bezpieczne?
- Kuriozalnym jest fakt, że kwalifikowanych kąpielisk jest coraz mniej. Przed zmianą przepisów było ich w województwie 67. Teraz, gdy normy się zmieniły, pozostało tylko 5. Pozostałych 59 punktów to tzw. miejsca wykorzystywane do kąpieli. Zmiana wydaje się nieznacząca, jednak fakt ten powoduje, że na zarządcę terenu nakładane są zupełnie inne obowiązki. Większość plaż i akwenów systematycznie patrolowana jest przez Policję, WOPR i inne służby. Nasze analizy wskazują jednak, że największe zagrożenie utonięciami jest w punktach w których brakuje stałego dozoru. Są to np. zalane żwirownie, leśne jeziorka czy brzegi rzek, które trudno w całości patrolować. To tam najczęściej dochodzi do tragedii i dzieje się tak pomimo naszych ostrzeżeń oraz informacji o zakazie kąpieli.

- Mniejsza liczba ofiar wody, to mniej pracy dla ratowników WOPR i Policji?
- Niekoniecznie. W statystykach wspomina się często o liczbie utonięć. Nie mówi się jednak o sytuacjach w których ratownik, policjant, czy strażak, uratowali życie tonącemu. A przypadków tych, również w tym roku, nie było mało. To dzięki naszemu zaangażowaniu, zabieganiu o wykwalifikowanych ratowników na publicznych plażach i stałej obecności mundurowych nad wodami, liczbę tragedii udało się znacząco ograniczyć. Czasem za nasze zaangażowanie otrzymujemy podziękowanie, często jednak wyciągamy na brzeg niedoszłą ofiarę, która będąc pod wpływem alkoholu rzuca obelgi na tych, którzy przyszli mu z pomocą. Tak było np. w Kostrzynie, podczas tegorocznego "Przystanku", kiedy mundurowi wydobyli z nurtu Warty młodego człowieka, czy chociażby w ostatnią środę, w powiecie żagańskim, kiedy policjanci i strażacy starali się doprowadzić bezpiecznie do brzegu nietrzeźwego mężczyznę, który po rodzinnej kłótni wskoczył do Bobru.

- Co najczęściej stanowi powody tragedii? Czy przyczyny utonięć są niezmienne?
- Przyczyny utonięć z reguły są podobne. Przede wszystkim mogę wśród nich wskazać łączenie wypoczynku nad wodą z piciem alkoholu, brawurę i przecenianie własnych umiejętności oraz brak nadzoru nad dziećmi, które wchodzą do wody nie umiejąc pływać. Trudno usprawiedliwiać sytuację, w której młodzi ludzie, bez wcześniejszego przygotowania, decydują się by przepłynąć w poprzek duże jezioro i po kilkuset metrach jeden z nich słabnie. Lub kiedy w środku nocy, po suto zakrapianej alkoholem imprezie, towarzystwo decyduje się by skakać z pomostu do wody, albo zachowanie wędkarza, który chcąc się ochłodzić podczas upału zanurza się w nurcie rzeki. W takich przypadkach opamiętanie przychodzi zbyt późno. Czasem dopiero wtedy, gdy już nie ma ratunku.

- Czy patrząc na ten problem obiektywnie jesteśmy w stanie stan ten poprawić?
- Niebagatelną rolę odgrywa świadomość. Z tego powodu przed sezonem letnim pojawia się mnóstwo informacji medialnych, których zadaniem jest zapobieganie utonięciom. Coraz więcej młodzieży korzysta z bezpłatnej nauki pływania, którą objęto znaczną część uczniów. Ze swojej strony, jako lubuska Policja, będziemy zabiegać o jeszcze większa ilość patroli wykonywanych wspólnie z WOPR i Strażą Rybacką. To wszystko jednak przyniesie skutek, gdy wchodzący do wody liczyć się będą z zagrożeniem. Kiedy zdrowego rozsądku i rozwagi zabraknie, zdani będziemy na samego siebie, a wówczas o tragedię nietrudno.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska