Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Wiem, że mam ciężką rękę, ale nie myślałem, że tak się stanie - mówił "Fred" o śmierci 15-letniego Mikołaja

Piotr Jędzura 68 324 88 46 [email protected]
Alfred K. wyroku sądu wysłuchał w spokoju. Zaraz potem zniknął z sali.
Alfred K. wyroku sądu wysłuchał w spokoju. Zaraz potem zniknął z sali. fot. Piotr Jędzura
Alfred K. pracownik fizyczny z Bytomia Odrzańskiego, mężczyzna wybuchowy, wręcz awanturnik. Po alkoholu. Mikołaj, chłopak z nowosolskich bloków, którego terytorium to osiedle XXX-lecia. Po marihuanie.

Nowa Sól. Wczesne popołudnie, chłodny, szary październikowy wtorek. Ponure, blaszane kioski. Stoimy chwilę przy jednym. Duże graffiti. Tuż obok wydeptana ziemia. To właśnie na niej w lipcu ubiegłego roku skonał 15-letni Mikołaj.

- Pamięta pani tę historię? Tego chłopca, który zginął tu podczas bójki? - kobieta nie odpowiada. Jest całkowicie obojętna. Jak wielu tu ludzi.
Wchodzimy do baru, tuż obok miejsca gdzie umierał Mikołaja. W środku rozmawia kilka osób. Dobrze się znają.

Zobacz też: Alfred K. skazany na 10 miesięcy więzienia - pobił 15-latka na śmierć

O lipcową tragedię pytamy barmankę. Kobieta nic nie mówi. Za to stanowczo odzywa się mężczyzna siedzący przy automacie do gry. - Gdybym tak ja szedł podpity i zaczepiłaby mnie grupka gówniarzy to też waliłbym na oślep - mówi. - Ratowałbym swoje życie. Te łebki potrafią być groźne. Tu, na blokach, pełno takich, co to zaczepki tylko szukają. Starsi to się ich normalnie boją. Ja nie. Jak trzeba to dam w ryj i tyle.

Za domami, tuż obok spółdzielni mieszkaniowej. - To na tych ławkach w lipcu rok temu siedzieli chłopcy, dziewczyny i Alfred z kolegami. Tylko wtedy było ciepło i głośno - wspomina pan Marian, który dobrze zna sprawę. Teraz ławki są puste. Dookoła cicho. W powietrzu zapach jesiennych dymów z okolicznych kominów. Drzewa gubią liście. Przechodnie bezszelestnie przemierzają chodniki. Nic nie przypomina już dramatu... Nawet nie płonie znicz.

Feralnego dnia Alfred był pijany. Do tego wszystkiego wkurzył go jeden z chłopaków, który dał dziewczynie piwo. Mężczyzna zaczął go umoralniać. To nie spodobało się młodzieży. Byli przecież na swoim osiedlu, na ich terytorium. Tacy już dorośli, odważni. Co tam obcy facet będzie podskakiwał. Jakiś gość z Bytomia Odrzańskiego ma im dyktować, co mają robić, a czego nie. I do tego jeszcze na dobrym gazie. Na ich osiedlu!

Doszło do pyskówki i szamotaniny. Po chwili jednak jakby awantura się wyciszyła, ale tylko na moment. Alfred wycofał się w okolice budynku, tuż za blaszaki. Tam grupa chłopców atakowała pijanego mężczyznę. W jego kierunku poleciała butelka. Alfred zerwał z siebie koszulkę. Czuł się osaczony. Zadzwonił więc po policję. W sądzie świadkowie mówili, że mężczyzna wycofuje się pod naporem chłopaków. Bijatyka jakby ucichła... Znów na chwilę.

Zobacz też: Kopnął tak mocno, że 15-latek zmarł. Do tragedii doszło w Nowej Soli

Akt trzeci, tym razem zakończony tragedią rozpoczyna się przy ścianie blaszaka. Na niewielkim wydeptanym do piachu skwerku tłuką się Alfred i chłopcy. Ciosy zadają jedni i drudzy. W pewnej chwili Mikołaj kuca i pada na ziemię. Jak mówi jego matka, występująca w sądzie jako oskarżyciel posiłkowy, Alfred kopnął Mikołaja właśnie, gdy już klęczał. On sam nie pamięta, kiedy zadał cios, nie wie nawet czy kopnął. Twierdzi, że uderzał na oślep. Nie kontrolował siły ciosów.
Zagadkę wyjaśniło dopiero badanie śladów buta Alfreda. Wskazują na to, że chłopak dostaje od Alfreda K. potężnego kopniaka. Tak silnego, że dochodzi do wstrząsu serca. W efekcie Mikołaj traci oddech. Serce przestaje bić. 15-latek umiera w pobliżu kiosków. - Pracuję fizycznie. Wiem, że mam ciężką ręką, ale nie myślałem, że tak się stanie - zeznawał w sądzie oskarżony. Kilka razy przepraszał rodziców za śmierć Mikołaja.

Przez ponad siedem miesięcy Alfred pozostawał w areszcie. W końcu sąd go uchylił. Mężczyzna nie unikał rozpraw. Tak samo jak po tragedii nie uciekł z miejsca zdarzenia.

Prokurator oskarżył go o udział w bójce, nie o zabójstwo, czego domagał się oskarżyciel posiłkowy. Prokuratura żądała dla Alfreda 10 miesięcy więzienia. Oskarżyciel posiłkowy 25 lat więzienia i 100 tys. zł zadośćuczynienia. - Pieniądze w całości zostaną przeznaczone na utrzymanie grobu syna - oznajmia przed sądem matka Mikołaja.

Zobacz też: Dziś wyrok za śmiertelne pobicie Mikołaja z Nowej Soli

Biegli wezwani na sprawę zeznawali, że Alfred nie mógł przewidzieć śmiertelnego następstwa ciosu. Jego obrońca podczas mowy końcowej zauważył, że o "wstrząsie serca pewnie wielu z nas dowiedziało się pierwszy raz na tej sali".

Sąd zdecydował, że Alfred K. spędzi w więzieniu 10 miesięcy. Nie może liczyć na wyrok w zawieszeniu, bo dwa razy już dostał taką szansę. Zaliczony został mu jednak czas pobytu w areszcie. Czyli 2,5 miesiąca odsiadki. Sąd uzasadniał wyrok okolicznościami, w jakich zginął chłopak. To była bójka. Wykluczono obronę konieczną. Nie było mowy o zabójstwie.

Z wyrokiem nie zgadza się matka Mikołaja. Już zapowiedziała apelację. A o 100 tys. zł odszkodowania będzie musiała walczyć w sądzie cywilnym.

Alfred K. na ławie oskarżonych był opanowany. Po wyjściu z aresztu zdążył jednak od razu nieźle narozrabiać. Prokurator poinformował podczas jednej z rozpraw, że przygotowano akt oskarżenia w innej sprawie dotyczącej Alfreda K. Ma związek z jego porywczym charakterem. Kolejna bójka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska