Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wigilijna wieczerza. Co tak naprawdę kryje się pod wigilijnymi potrawami

Tatiana Mikułko 95 722 57 72 [email protected]
Dawniej przed wieczerzą wigilijną ludzie pościli bardziej niż dziś
Dawniej przed wieczerzą wigilijną ludzie pościli bardziej niż dziś fot. sxc.hu
Dawniej potrawy wigilijne miały zapewnić dobrobyt i dobre życie na cały nadchodzący rok. Symbolizowały łączność z zaświatami. Były postne i nie obciążały tak żołądka, jak dzisiejsza wigilia.

PRZEPIS NA DOBRE ŚWIĘTA

PRZEPIS NA DOBRE ŚWIĘTA

Składniki
50 dag modlitwy, 1 kg wiary w Pana Jezusa
20 dag oczekiwania, 20 dag radości
12 dag życzliwości, 1 spowiedź
1 dag miłości oczyszczonej
2 łyżki ofiarności

Przepis: Modlitwę wymieszać z miłością i wiarą, zrobić zagłębienie i wlać życzliwość. Zagnieść ciasto i rozwałkować na grubość ok. 3 mm. Wycinać kształty, jakie kto potrafi i lubi. Ciasta piec w nagrzanym miłością, dobrocią i ciepłem piekarniku przez ok. 10 minut. Po paru dniach można je dowolnie ozdabiać dobrymi uczynkami.
(www.magia-zimowych-swiat.pl)

W myśl tradycji 12 prostych i postnych potraw ma z jednej strony zakończyć czas żywieniowych ograniczeń, refleksji i zadumy nad zagadką życia i śmierci, a z drugiej przygotować organizm do bardziej obfitego odżywiania się. Zapytaliśmy specjalistów żywienia i znawcę tradycji, co tak naprawdę kryje się pod wigilijnymi potrawami.

Kompot z suszu

Dawniej przed wieczerzą wigilijną ludzie pościli bardziej niż dziś. Do kolacji wolno było tylko zjeść dzieciom i to naprawdę niewiele. Dorośli siadali więc do stołu głodni. Najadali się, bo - tak, jak dziś - trzeba było spróbować każdej z 12 potraw i by oszczędzić sobie kłopotów żołądkowych pili kompot z suszu, który pomaga w trawieniu.
Dziś, podobnie, jak dawniej, kompot z suszu przygotowujemy raz w roku. Dodajemy miód, suszone śliwki, jabłka, gruszki. Ci z nas, którzy są na diecie, powinni sobie darować ten napój, bo jest kaloryczny i zastąpić go zieloną herbatą. Ale dietetyk Julita Krawczyk z gorzowskiego Naturhouse radzi, by nie rezygnować z tradycji i rozcieńczać kompot z wodą, w proporcjach pół na pół. - Kompot zachowa swój smak, a my zaoszczędzimy kalorie - mówi.

Mirosław Pecuch, etnograf z Gorzowa, przypomina, że dawniej kompot z suszu miał bardzo ważne miejsce na wigilijnym stole. Symbolizował przywrócenie życia temu, co już umarło. - Wigilia była dniem, kiedy szczególnie pamiętano o zmarłych. Ojciec tuż przed kolacją wprowadzał do domu tzw. dziada, czyli snop słomy, który symbolizował tych, co odeszli. Zanim wszyscy usiedli do stołu, najstarszy syn lub córka obchodzili dom ze świecą i błogosławili kąty. Podczas wieczerzy musiała palić się świeca. W zależności, w którą stronę zgasł płomień - czy w stronę drzwi, czy środka domu - ktoś z rodziny w przyszłym roku miał odejść lub się w niej pojawić. Przy stole zostawiano puste miejsce dla wędrowca lub dla ducha. Modlono się i wspominano zmarłych - opowiada Pecuch. Jeśli ktoś chciał usiąść na pustym miejscu, musiał wcześniej w nie dmuchnąć, bo mogła już tam siedzieć dusza. A wszystkim zależało na dobrych kontaktach z zaświatami.

Nie tylko pierogi

RADY DIETETYKA

Julita Krawczyk, dietetyk Naturhous z Gorzowa radzi wszystkim dbającym o linię, jak przetrwać święta i zmieścić się w sylwestrową sukienkę:
* Dwie godziny przed wigilijną kolacją wypij dwie szklanki wody. Nie będziesz odczuwać silnego głodu i nie rzucisz się łapczywie na jedzenie.
* Stosuj się do zasady: spróbuję każdą potrawę, ale małą ilość.
* Jeśli to możliwe, zacznij kolację od zjedzenia warzyw. Są niskokaloryczne, zdrowe, mają błonnik. Który jest zdrowy ponieważ przyspiesza przemianę materii oraz wypełnia żołądek, co zabija uczucie głodu.
* Jedz długo, nie spiesz się i dokładnie przeżuwaj.
* Zrezygnuj z przygotowywania tłustych potraw: zamiast śledzia w śmietanie przygotuj śledzia z cebulką, jabłkiem i odrobiną oliwy. Nie zabielaj zup, nie dodawaj masła do kapusty.
* Rybę smaż na oliwie extra virgin - jest zdrowsza.
* Pamiętaj, że kutia i pierogi to kaloryczne bomby! Spróbuj, ale łyżeczkę kutii lub co najwyżej dwa pierogi.
* Po wieczerzy wigilijnej powstrzymaj się od jedzenia ciast - lepiej zjedz owoce. Ciast spróbujesz w dzień świąteczny na drugie śniadanie. Jeśli grzeszyć, to do południa! Jest czas, by spalić kalorie.
* Pijmy przez święta po 2 litry wody dziennie. Nie wliczajmy w to herbat ani kaw. To powinna być czysta woda, która odchudza, jest życiodajna, działa cuda.
* Alkohol - nie da się go uniknąć w trakcie świąt. Wybierz wytrawne czerwone wino. Pij je rozcieńczone z wodą. Jeśli wódka, to czysta - ma mniej kalorii.
* Ruszaj się! Bez względu na pogodę nie rezygnuj ze spaceru, wyjścia z dziećmi na sanki, zabawy w śnieżki.
* Nie szczędźmy sobie czułości i pocałunków. Seks też cudownie spala kalorie!

- Grzyby to także symbol kontaktów z zaświatami. Kiszona kapusta oznaczała, że po zimnych miesiącach przyjdzie czas na odrodzenie się życia. Groch to oznaka zdrowia i dobrobytu - wylicza M. Pecuch. Podczas przygotowywania tych potraw ważne było to, by zachować ich postny charakter, czyli nie wolno było dodawać zwierzęcych tłuszczów. Okrasa z cebulki podsmażanej na maśle, którą teraz polewamy pierogi, była więc niedopuszczalna!
Kiedyś na wieczerzę wigilijną przygotowywano wyłącznie potrawy z płodów ziemi, w myśl zasady "z wszystkiego, co w polu, w lesie, w wodzie i ogrodzie". Był to wyraz hołdu składanego ziemi - żywicielce. Miało to też zapewnić obfite plony na polach i mnogość grzybów w lasach.

Dietetyk Julita Krawczyk radzi, by do tych potraw podchodzić z umiarem. - Kiszona kapusta jest dozwolona, ale jeśli ktoś ma problemy z zatrzymaniem wody w organizmie, kapusta je pogłębi. Suszone grzyby są bardzo kaloryczne. Radzę skorzystać z mrożonych lub świeżych pieczarek. Na groch powinny uważać osoby, które mają chore jelita lub woreczek żółciowy - wylicza J. Krawczyk. Jeśli chcemy, by pierogi miały mniej kalorii, zróbmy ciasto z mąki razowej w proporcjach pół na pół i z wody. Nie dodawajmy jajek. Razowa mąka ma cenny błonnik, który także pomoże w trawieniu. - Podczas gotowania zachęcam też do używania przypraw. Na trawienie dobry wpływ ma chili, ziele angielskie, liść laurowy, ale - uwaga - liść laurowy pobudza apetyt. Do kapusty, a zwłaszcza do bigosu można dodać imbir, bo działa rozgrzewająco - radzi dietetyczka.

Talerz zupy

Dawniej jadano siemieniuch, czyli siną zupę z siemienia lnianego lub siemionkę - utłuczone siemię lniane, rozgotowane i posłodzone. Gotowano też zupę migdałową. Potem na stole wigilijnym zaczął pojawiać się też barszcz postny, barszcz biały, zupa grzybowa lub rybna.
Najmniej kalorii ma czysty barszcz, ugotowany ze świeżych buraków. - Buraki dobrze działają na krew, na niedobór żelaza. Są bardzo zdrowe - mówi J. Krawczyk. Ten, kto dba o linię, może zjeść do barszczu co najwyżej dwa uszka.

Zupa grzybowa z suszonych grzybów jest już tucząca. - Nie dodawajmy więc do niej ziemniaków. Ale niech nie zabraknie, pory, selera, pietruszki. Warzywa te działają moczopędnie. Zupy nie zabielamy śmietaną! Lepiej użyć jogurtu naturalnego - radzi dietetyczka. I przypomina, że grzybów nie powinny jeść dzieci, bo są ciężkostrawne i zalegają w żołądku.
A co z zupą rybną? - Jeśli ugotujemy ją z chudej ryby, to w porządku. Niestety, na wigilijnym stole zwykle króluje karp, a to bardzo tłusta ryba - odpowiada J. Krawczyk.

Ryby to nie tylko karp

Ryby, które stanowią podstawę dzisiejszych wigilijnych kolacji, pojawiły się na stole o wiele później niż tradycyjne potrawy ze zbóż, warzyw, grzybów. Początkowo jadano je tylko na wigiliach na dworach i w bogatych klasztorach. Jadali je też rybacy. Na Pomorzu tradycyjnym daniem wigilijnym był gotowany węgorz. Pojawienie się ryb na wigilii związane było ściśle z tradycją chrześcijańską i symbolizowało Jezusa Chrystusa.
Dziś na naszych stołach króluje królewski karp - smażony, w galarecie, w szarym sosie (z dodatkiem warzyw, korzeni, migdałów, rodzynek), po żydowsku, w pomidorach. A także śledzie - w śmietanie, oleju, z cebulką.

Statystyczny Polak zjada ok. pół kilograma karpia w ciągu roku z czego 80 proc. podczas świąt Bożego Narodzenia. Zwolennicy tej ryby wyliczają jej liczne zalety: źródło łatwo przyswajalnego białka, nienasyconych kwasów tłuszczowych, witamin A i D3 oraz wapnia i fosforu. 100 gramów karpia zawiera 115 kcal. Zdaniem J. Krawczyk to tłusta ryba, więc jeśli chcemy ją jeść, to nie w nadmiarze. Lepiej zamienić ją na morszczuka, dorsza lub solę.
Z wigilijnym karpiem wiąże się też pewien przesąd - łuski schowane do portfela dadzą nam bogactwo na cały nadchodzący rok.

Chleb

Miał ważne miejsce na świątecznym stole. Powinno się go kłaść na honorowym miejscu, na końcu stołu. Był symbolem wszelkiego jedzenia i dostatku. - Zwykle łamał go ojciec, tak samo jak opłatek, w niektórych regionach opłatek podawano z miodem - mówi M. Pecuch.
Podczas wieczerzy do miseczki odkładano po łyżce z każdej potrawy, także kawałek chleba. Po wieczerzy domownicy szli z jadłem do swoich zwierząt. - Przemawiali do nich, głaskali, częstowali. Wierzono, że po północy zwierzęta przemówią ludzkim głosem, a żaden z gospodarzy nie chciał usłyszeć, że był niedobry - tłumaczy etnograf.

Słodka kutia

Zdaniem Kazimierza Kłodawskiego, makrobiotyka z Kłodawy pod Gorzowem, ta potrawa w szczególny sposób oddaje nastrój i tajemnicę niepowtarzalnego wieczoru i specyficznej wieczerzy. U Słowian wspólne spożywanie pszenicy z makiem i z miodem było wyrazem zgody. - Kutia łączy wszystko, co najlepsze. Pszenica: czyli najszlachetniejsze zboże chlebowe zawsze była synonimem dobrostanu. Kto miał pełne sąsieki pszenicy temu nie straszna była bieda i głód, a nawet więcej, właściciel takich sąsieków mógł się uważać za wybrańca losu i czuć się wyróżnionym. Miód to przede wszystkim naturalna słodycz, a człowieka zawsze ciągnęło do słodkiego smaku. Od zawsze też człowiek spożywał miód, ale czynił to rzadko i w niewielkich ilościach. Kiedyś miodu nie produkowano, pozyskiwano go w naturalny sposób z barci leśnych w niewielkich ilościach i dlatego nigdy nie był używany w nadmiarze i zawsze służył naszemu zdrowiu. Mak natomiast był symbolem spokoju i spoczynku, a także frywolnej radości. Od zawsze też był używany do uśmierzania bólu, także bólu życia - opowiada Kłodawski. I podkreśla, że kutię powinno spożywać się w małych ilościach długo przeżuwając każdą łyżeczkę tej cudownej potrawy.

Kutia jest charakterystyczna dla kuchni wschodniej, ale spotkać ją można na stołach w całej Polsce. W niektórych regionach, szczególnie w Wielkopolsce królują makiełki (albo kluski z makiem czy makówki), czyli mak i bakalie z dodatkiem czerstwej bułki i mleka lub z dodatkiem makaronu jak na łazanki albo klusek z mąki, wody i jajek.
Kutia ma też znaczenie symboliczne, to typowa potrawa spożywana na stypach zadusznych, podkreślała łączność ze zmarłymi. Etnograf Mirosław Pecuch mówi, że dawniej wierzono, że po spożyciu kutii miało nas w nadchodzącym roku spotkać wszystko, co najlepsze. - Pszenica oznaczała dostatek, mak to płodność, miód gwarancja zdrowia, a orzechy to symbol mądrości. Kutia musiała być postna, czyli bez dodatku mleka - tłumaczy Pecuch.
Dietetyk Julita Krawczyk nie poleca kutii osobom dbającym o linię, bo bakalie, miód, orzechy mają sporo kalorii. - Jeśli już nie możemy się obyć bez tej potrawy, zjedzmy małą porcję, tak na spróbowanie - radzi.

A po wigilii...

Dawniej po wigilii nie pito alkoholu, a po pasterce dozwolony był kieliszeczek wódki... na rozgrzanie. Każdy starał się zachowywać najlepiej, jak można. Nie dopuszczalne były kłótnie i hałasy, a także porządkowe prace. Świątecznych potraw nie sprzątano ze stołu zostawiając je dla duchów, które chciałyby się posilić w wigilijną noc. - To był magiczny czas, w którym pamiętano o zmarłych, by i o nas ktoś później pamiętał - mówi M. Pecuch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska