Marta Górka trzykrotnie pokonała wszystkie stopnie prowadzące na szczyt zakopiańskiej Wielkiej Krokwi, jednocześnie podnosząc na każdym ze stopni dwa odważniki, ważące po osiem kilogramów każdy.
W sumie przerzuciła aż 26 ton! A gdyby tego było mało, M. Górka postanowiła jeszcze założyć maskę ograniczającą dostęp tlenu o 30 proc. Jednak jak na prawdziwą sportsmenkę przystało, pani Marta dała radę. - Chciałam w ten sposób pokazać osobom chorującym na astmę, z którymi mam kontakt, że oni też pod kontrolą lekarza mogą uprawiać sport i czuć się lepiej – mówi świeżo upieczona rekordzistka.
Warto jednak dodać, że w pewnej chwili całe przedsięwzięcie stanęło pod znakiem zapytania. Pierwotnym miejscem bicia rekordu miała być bowiem... wieża Eiffla. - Na dwa dni przed próbą, z uwagi na zagrożenia terrorystyczne, władze Paryża wycofały swoją zgodę. Razem ze sztabem zaczęliśmy szukać miejsca na bicie rekordu, bo cały cykl przygotowań poszedłby na marne. W grę wchodziły wieżowiec na ulicy Złotej w Warszawie oraz Wielka Krokiew. Stanęło ostatecznie na Zakopanem - opowiada M. Górka wyjaśniając, że dopiero potrójne wbiegnięcie na skocznie odpowiada ilości stopni na wieży Eiffla, tj. niespełna 1,7 tys. - Trzeba powiedzieć, że ta próba jest trudniejsza ponieważ każde zejście ze szczytu to schłodzenie mięśni i praca innych partii. Marsz tylko w górę okazałby się łatwiejszy, no ale poradziłam sobie - mówi uradowana wschowianka. Telewizyjna relacja z tego wydarzenia trwała półtorej godziny.
Pierwotnym miejscem bicia rekordu miała być bowiem... wieża Eiffla
Mieszkająca na co dzień w Warszawie, ale regularnie odwiedzająca Wschowę sportsmenka zapowiada, że to dopiero początek bicia rekordów. M. Górka planuje w podobny sposób zdobyć 11 lub 12 najwyższych budynków świata. - Myślę oczywiście o tych obiektach, które mają najwięcej schodów, a nie wyłącznie wysokościowce, które ścigają się o pierwsze miejsce długością iglicy czy anteny. Dokonamy tego wyboru i wzorem himalaistów, którzy mają swoją koronę ośmiotysięczników wejdę na najwyższe budynki - kończy wschowianka.
Na koniec warto dodać, że działania sportsmenki wpiera gmina w zamian za umieszczenie na koszulce pani Marty widocznego herbu Wschowy. - W ten sposób o Wschowie dowiaduje się za pośrednictwem mediów cała Polska i nie tylko. Sądzę, że taka pasja może pobudzać wyobraźnię naszej młodzieży, która niekoniecznie w ten sposób, ale na sportowo zechce spędzać wolny czas. Trudno nie wspierać takich działań – komentuje burmistrz Danuta Patalas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?