Wnioski po meczu Polska - Anglia
Reprezentacja Polski niespodziewanie i rzutem na taśmę zremisowała na PGE Narodowym z Anglią 1:1. Paulo Sousa znów zrobił zmiany, które odmieniły spotkanie. Zwłaszcza wprowadzając Damiana Szymańskiego, bo to pomocnik AEK Ateny strzelił wyrównującego gola. Zobacz nasze wnioski na gorąco po środowym meczu eliminacji mistrzostw świata.
Nie taki zły pomysł
Gdy Paulo Sousa podał skład, można było złapać się za głowę, patrząc na wahadłowych - Kamil Jóźwiak na prawej i Tymoteusz Puchacz na lewej (na dokładkę Paweł Dawidowicz w obronie!). O ile do ataku obaj chętnie biegają (ten drugi już na początku huknął z woleja w cztery litery Kyle'a Walkera), o tyle w defensywie zwykle nie imponowali. A z kim jak z kim, ale z Anglią można było założyć, że wahadłowi właśnie będą mieli mnóstwo roboty w obronie. Po pierwsze rywale nie sprawiali Polakom za dużo problemów. Po drugie, w tych sporadycznych akcjach gości Jóźwiak i Puchacz skutecznie przeszkadzali.
Krychowiak obrońcą? To się może udać!
Od jakiegoś czasu tu i tam można usłyszeć, że Grzegorza Krychowiaka można by już przesunąć do obrony. Mecz z Anglią był dobrym argumentem za tym pomysłem. "Krycha" w defensywie - top! Niestety, gorzej miała się sprawa z wyprowadzaniem akcji. Dalsze podania kończyły się stratą piłki (problem znany od kilku spotkań), najlepszym wyborem było podanie do najbliższego kolegi.
Buksa zweryfikowany
Adam Buksa po meczach z Albanią i San Marino zebrał sporo pochwał, także od selekcjonera. Zasłużonych, bo 25-letni napastnik w obu meczach (pierwszych w reprezentacji Polski) zdobył cztery bramki. Przeciwko Anglii został zweryfikowany. Choć przed meczem raczej optymiści mogli się spodziewać, że Polacy będą mieli więcej szans na strzelenie gola, to rzeczywiście tak było. Natomiast Buksa nie pomógł ani sobie (zero udanych dryblingów), ani Robertowi Lewandowskiemu. Był najgorszym podającym na boisku!
